Marzec minął ultraszybko, bo na ogarnianiu nieprzewidzianego. Zdecydowaliśmy się na spontaniczny remont, do tego w tym samym czasie zepsuło nam się kilka najważniejszych narzędzi pracy (dobrze, że PRZED sezonem), a na koniec zostałam ranna. O tym jak do tego doszło, niżej. 🙂
Skrót poprzedniego miesiąca znajdziecie tutaj.
Fotografia i praca
W marcu miało być spokojnie. To miał być najspokojniejszy miesiąc w roku. 😉 Tymczasem zepsuło się tyle narzędzi, związanych z moją pracą, że przypomniałam sobie po co jest fundusz awaryjny i dlaczego w przypadku zawodów związanych z fotografowaniem, musi być kilka razy większy niż zazwyczaj.
Natomiast zgodnie z lutowymi przewidywaniami, obróbki było zdecydowanie mniej, dlatego tak niewiele audiobooków mogłam polecić Wam w ostatnim zestawieniu Czego słuchać w trakcie pracy. 😀 Skończyłam zdjęcia z dwóch pięknych sesji rodzinnych, a najbliższe dwa-trzy tygodnie (wyłączając czas, który komputer będzie musiał spędzić w serwisie), będę mogła poświęcić już tylko na edycję zdjęć prywatnych.
W tym miesiącu oddawaliśmy też ostatnie zdjęcia Parom 2016. Moment, w którym ktoś po raz pierwszy widzi swoje zdjęcia na papierze zawsze jest bardzo ważny. Na każdym ekranie wyglądają przecież inaczej, rzadko który z naszych klientów korzysta z monitora graficznego i ma możliwość dojrzenia wszystkich światłocieni i subtelności barwowych. Natomiast na odbitce zdjęcie jest dokładnie w takiej formie, w jakiej je przygotowaliśmy, dlatego z naszego punktu widzenia ten moment jest tak istotny. I zawsze jest magicznie. 🙂 Dziękujemy! W tym miesiącu otrzymaliśmy tyle pozytywnych słów, że nasze baterie motywacji do pracy są już naładowane na full!
Na koniec, słowo o pozytywnej i potrzebnej rezygnacji. Jak wiecie z tego wpisu, w pierwszym kwartale 2017 zrezygnowałam z części działalności zawodowej, którą były sesje noworodkowe w uroczych kocykach, owijkach, czapeczkach i dekoracjach. Zrobiłam to dlatego, że chciałabym pierwsze chwile życia fotografować w inny sposób.
Nie będę rozpisywać się na ten temat, bo jeśli będziecie mieć ochotę, zajrzycie do wpisu. Powiem tylko, że uważam, że warto iść za głosem serca, intuicji, kreatywności (jakkolwiek tego nie nazwiecie), a każde zamknięte drzwi kierują nas w stronę innych, otwartych, za którymi być może kryje się to, czego dawno szukaliśmy. Moim zdaniem stratą byłoby z tej możliwości nie skorzystać.
Relaks i życie
Zaczęło się bardzo miło: w mojej okolicy wreszcie zainstalowano Veturilo, odkryliśmy dziesiątki rodzajów hummusów i innych wegańskich pyszności w pobliskim Piotrze i Pawle (są tam lody czekoladowe bez mleka!) i zainaugurowaliśmy wiosenne spacery – na początku marca jeszcze w deszczu, ale zawsze coś. 😉
A potem zaczęliśmy remont, polegający na usunięciu wielkiej szafy i metrowego regału, na rzecz biurka przeznaczonego do pracy. Nie wiem czy wiecie, że usunięcie przytwierdzonej do ściany i sufitu, czterdziestoparoletniej szafy to jest wyzwanie! Jednak podołaliśmy i w dwa dni udało nam się pozbyć książek i ubrań, rozebrać i wynieść meble, poprzesuwać pozostałe, pojechać do IKEI po biurko i kilka dodatkowych elementów, skręcić je, ustawić, a następnego dnia powtórzyć procedurę z szafą i doprowadzić wszystko do stanu codziennego użytku.
Przez wiele lat pracowałam z poziomu kanapy z klawiaturą na kolanach, myszką na poduszce i monitorem do obróbki ustawionym na komodzie, więc zmiana wydaje mi się ogromna. Usunięcie mebli odsłoniło za to fragment ściany… w innym kolorze. 😛 Tak, tak, to ta hipsterska, biało-żółta ściana ze zdjęcia otwierającego wpis. Malowanie musi jednak poczekać do późnej wiosny, podobnie jak zakup krzesła idealnego (z moich obecnych danych wynika, że takie nie istnieje).
Przynajmniej miesiąc muszą też poczekać nasze inne plany: wypad na rowery, wycieczki do Kampinosu (był Kamil i widział ŁOSIA, a mnie nie było!), długie, dziesięciokilometrowe spacery, Piękna i Bestia i powrót na salsowe imprezy taneczne, na które tak długo czekałam po niedawnym złamaniu. Plany pokrzyżował stłuczony (jak nie złamany) w remoncie palec u nogi i zerwany paznokieć – i chodzenie znowu nie jest wskazane! Oby wszystko szybko się zagoiło, bo ja naprawdę już nie mogę się doczekać korzystania z wiosny!
Aha i jeszcze jedno. Jestem na słodyczowym odwyku. Tęsknię. Trzymajcie kciuki!
Blog
Siedząc od dwóch tygodni w domu mam za to więcej czasu na czytanie i pisanie. Może właśnie dlatego w marcu powstało aż dziesięć wpisów? 😉 Najbardziej cieszę się z napisania ważnego postu o technikach radzenia sobie ze stresem oraz tekstu o pięciu blokadach twórczych. Jak widzicie wszystko ma swoje dobre strony, nawet brak możliwości chodzenia. 😉
W tym miesiącu Zenblogowi stuknął tysiąc unikalnych użytkowników! Dziękuję, że jesteście! I że widzę Was w komentarzach, to dla mnie bardzo budujące. <3
Mam jeszcze dwie dobre wiadomości! Pierwsza to taka, że Zenblog, po niecałych dwunastu miesiącach działania otrzymał swoją pierwszą nominację do Share Weeka i to od wspaniałej blogerki – Eveliny z Vegan Island. Wielkie zaskoczenie! 🙂 Jeszcze raz bardzo dziękuję. Moje Share Weekowe nominacje możecie z kolei zobaczyć tutaj.
Druga dobra wiadomość to Zenblog na Instagramie. Być może śledziliście moje prywatne konto, które wcześniej linkowałam, ale doszłam do wniosku że nie chcę, by wszystkie treści na moim koncie prywatnym były dostępne w sieci, dlatego konto zmieniło profil na prywatny i chciałabym, by wkrótce wśród obserwujących pozostało tylko wąskie grono moich bliskich.
Również dlatego że, co tu dużo mówić, treści, które tam wrzucałam uważam za mało interesujące dla ogółu. Na koncie Zenblogowym będę zaś publikować wszystko to, co może być ciekawe i inspirujące dla Was i dla mnie. Mam nadzieję, że zrozumiecie i nie poczujecie się dotknięci tą zmianą. Zenblogowe konto nazywa się: @Zenblogpl. Będzie mi bardzo miło, jeśli dołączycie do obserwujących! 🙂
Rekomendacje Zenbloga
Na koniec 9 wartościowych treści. Dużo, ale każdy z tekstów wyjątkowy.
- Agnieszka Jarzębowska pomaga w walce z prokrastynacją: 10 skutecznych metod, jak przestać odkładać na później.
- Marta z Mikrożycia o tym, co się dzieje, gdy chcemy być idealne: Największy mit na temat życia, w który wszyscy wierzymy.
- Agata z Och Malina! radzi jak skutecznie pracować kreatywnie: Dobre praktyki w pracach kreatywnych.
- Natalia z bloga Zebza prezentuje, co ma wspólnego pewne pojęcie z psychologii z pracą grafika, designera, architekta: Gestalt i projektowanie.
- Agnieszka z Agnes on the Cloud tym razem o małych krokach do niebylejakości: Rzeczy na później, rzeczy na teraz.
- Kaja z Moi Mili o braku uważności w kontaktach z bliskimi: O byciu, półbyciu i niebyciu.
- Spersonalizowane zniekształcenia czyli Ofiarus Losus na blogu Dom Relacji: Strategia ofiary losu, czyli jak działa w naszych głowach Ofiarus Losus.
- Ani z bloga Liberal Rebel o manipulacji w radzeniu (tekst, który każdy powinien przeczytać!): Nieproszone rady, jako forma przemocy – źródło kulturowe i sposoby reakcji (cz. 3).
- Na koniec Dorota z Witaj Słońce o tym, jak można wpaść w sidła ego, którego staramy się pozbyć: Jestem lepsza od ciebie, bo się rozwijam. Pułapki ego.
A jak Tobie minął marzec?
Jakie trzy najważniejsze rzeczy udało Ci się zrealizować? U mnie był to remont, zamknięcie zleceń 2016 i ogarnianie napraw. Jeśli udało Ci się w tym miesiącu stworzyć coś super, linkowanie nie tylko dozwolone, ale i mile widziane!
Będę też wdzięczna za polecenie dobrych filmów – takich miłych dla serca. Ze względu na gojący się palec u nogi (i brak słodyczy, chlip!) przyda się coś na poprawę humoru. 🙂
W lutym na Zenblogu ukazały się: