Styczeń w skrócie | Dobre książki, filmy i co fotograf ślubny robi zimą

Dom – kawiarnia. W styczniu najczęściej na tej trasie kursowałam. 😀 Był spokój. Cisza. Czas. Znacznie mniej pracy. Dobrze mieć czasem przerwę od deadlinów, choćby nie wiem jak kochało się swoją pracę.

Dużo czytania. Sporo filmów. O filmach będzie niebawem więcej – o tych najlepszych dla freelancerów i o najciekawszych dokumentach. Takie plany na luty.

A tymczasem styczniowe polecenia przed Wami. Książki, filmy, artykuły. Dużo dobrego. Ciepły to był miesiąc.

Fotografia i praca

Jeee! W styczniu udało nam się oddać wszystkie reportaże i sesje klientów. Do obróbki została jedna, ale najfajniejsza sesja. Najfajniejsza, bo naszych bliskich. 😉 I dobrze, bo bez ciekawych, ślubnych zdjęć na tapecie byłoby mi jakoś dziwnie smutno.

Zima to też czas na działania marketingowe: uzupełnianie portfolio na www (cały 2017 rok czeka na pokazanie, a nawet jeszcze końcówka 2016), odkopanie spod warstwy kurzu yourstorowych social mediów (Instagram, Facebook) i spotkania z przyszłymi Parami (uwielbiam!). 🙂

Jeśli macie wśród bliskich kogoś, kto niedługo stanie pod ołtarzem i możecie mu podesłać nasze portfolio, będziemy Wam mega wdzięczni! <3

(przewiń w prawo)

Relaks i życie

Hmm… jakby to Wam powiedzieć. Od kilku tygodni mam takie mini wakacje. 😀 Może nie W PEŁNI wakacje, ale obowiązków dużo mniej!

Jak ja lubię ten czas w roku, który tak sprzyja leniwym śniadaniom, popołudniom z książką lub filmem i obmyślaniu planów na nowy sezon pracy. To taki reset, który jest nie tylko w głowie, prawdziwie odpoczywa też ciało – wreszcie odsypiam jesień, jem zdrowiej, wracam do spacerów, nawet gdy tak zimno.

Książki:

„Narzędzia tytanów”

To cudowne 750 stron inspiracji, a następna biblia Tima Ferrisa już wydana (choć jeszcze nie przetłumaczona). Czyta się ją hiperlinkowo – po każdym rozdziale aż człowieka skręca, by dowiedzieć się więcej o rozmówcy Ferrisa (tak, to ten od podcastów, a książka jest wyborem najciekawszych i najbardziej wartościowych fragmentów z jego rozmów) lub przeczytać polecaną przez niego książkę, zajrzeć na www lub obejrzeć film. Można dostać od tego fomo, ale ja lubię takie książki – i tak czytam kilka na raz i takie przeskakiwanie od treści do treści nie jest dla mnie problemem – to właśnie lubię.

„Droga Artysty”

Dzięki „Narzędziom tytanów” wróciłam do czytania „Drogi artysty” Julii Cameron. Kiedyś jej lektura do mnie nie trafiła, teraz znajduje drogę wprost do mojego serca. To najlepszy dowód na to, że nie zawsze trzeba spisywać książkę na straty – na niektóre trzeba być gotowym. W przeciwnym wypadku ich przesłanie i tak do nas nie dotrze. „Droga artysty” brzmi jak rozwinięcie cudownej, cieniutkiej książeczki „Jeśli chcesz pisać” Brendy Ueland, która ma już jakieś 100 lat. Więcej o niej pisałam dawno temu tutaj.

„Gdziekolwiek jesteś, bądź”

Skończyłam też nareszcie książkę „Gdziekolwiek jesteś, bądź” Jona Kabat Zinna, które dawkowałam sobie od listopada rozdział po rozdziale. Opowiada o uważnym życiu w praktyce. „Uważne” stało się już słowem trochę zużytym, ale nie jest to lektura tylko dla osób zainteresowanych mindfulness i medytacją. Jest dla wszystkich. Zwłaszcza, dla tych, którzy chcieliby poprawić swoją odporność na stres, rozwinąć cierpliwość, samodyscyplinę lub umiejętność koncentracji nad dowolną aktywnością. Myślę, że nie minę się z prawdą, jeśli powiem, że to jedna z najbardziej wartościowych książek, jakie miałam w swoich rękach. Na jej podstawie powstał wpis „9 zalet uważności, czyli co daje bycie tu i teraz”.

„Walden”

Co ciekawe, zarówno w „Narzędziach…” jak i w „Gdziekolwiek jesteś” (i niemal w każdej innej książce, do jakiej zaglądam) pojawiają się odwołania do – znanego już wszystkim obserwującym moje Instastories – Henry’ego Davida Thoreau. Facet jest niemożliwy i nie ma godności, tak powiedziałam Kamilowi, wszędzie się wciśnie. Zrobiłam już nawet hasztag #niemafacetgodności i zamierzam opatrywać nim wszystkie teksty, w których znajdę nawiązanie do „Walden” lub Henry’ego. 😉

A samo „Walden”, cudownie błyskotliwe, ironiczne, ale i ważne od roku stoi na mojej półce i czeka, czytałam tylko we fragmentach. Czas poznać resztę, zwłaszcza, że ile razy nie sięgnę do tej książki, zadziwia mnie swoją aktualnością, celnością i idealnym zbalansowaniem wartości i sarkazmu.

„Onegdaj pewien farmer tak do mnie rzecze:
Nie możesz jadać wyłącznie pożywienia roślinnego,
gdyż brak w nim składników potrzebnych do budowy kości.
Thoreau, „Walden”.

#weganizm #rok1854 #tesameproblemy #truestory #jakżyć

Widzicie, teraz nawet ja cytuję Thoreau! No nie ma facet godności!

Filmy:

„Snowden”

Oparty na faktach, opowiada o Edwardzie Snowdenie, informatyku i byłym pracowniku NSA i CIA. Snowden w proteście przeciw inwigilacji obywateli przez służby USA (w tym przy pomocy kamer w telefonach i laptopach), przekazał w 2013 roku opinii publicznej tajne dokumenty związane z tymi działaniami.

Film o Snowdenie wyreżyserował Olivier Stone, w roli głównej obsadzając Josepha Gordona-Levitta, który już od jakiegoś czasu świetnie sprawdza się w rolach buntowników. Zarzuty można byłoby mieć wyłącznie do zdjęć, ale w przypadku takiego tematu jest to sprawa drugorzędna. Serdecznie Wam polecam, bo jest i dobry i ważny. Ja teraz rozglądam się za książką. 🙂

Obecnie, prawdziwy Edward Snowden, mimo protestów społeczeństwa, ścigany jest przez władze USA pod zarzutem ujawnienia tajemnic państwowych i szpiegostwa (za co grozi mu dożywocie). Jednocześnie został nominowany do pokojowej Nagrody Nobla.

„Hang the DJ”, „Czarne lustro”

Chyba nigdy „Czarne lustro” nie było tak optymistyczne i z nadzieją patrzące w przyszłość. „Hang the DJ” mogą oglądać nawet wrażliwcy, tacy jak ja. 😉

Przedstawia świat, w którym rolę swata pełni aplikacja randkowa, słynąca z niewiarygodnej skuteczności łączenia użytkowników w pary na całe życie. Jej działanie polega na określaniu już na pierwszym spotkaniu… czasu wygaśnięcia związku. By nie zdradzić rozwiązania, nie mogę powiedzieć wiele więcej niż to, że bohaterowie zaczynają kwestionować jej działanie, a karą za to jest zastosowanie przez czuwających nad przebiegiem takiego doboru środków przymusu bezpośredniego. Musicie zobaczyć.

Obejrzeliśmy też wreszcie „Dunkierkę” (ok), „Wszystkie pieniądze świata” (przeciętny), „Król rozrywki” (próbuję zapomnieć…), sporo netfliksowych dokumentów (w tym fantastyczny „Print the Legend”!). O dokumentach i wartościowych filmach jeszcze będzie na Zenblogu. 🙂

Blogowanie

W styczniu zrobiłam małe, zenblogowe podsumowanie 2017. Najczęściej czytanym artykułem był post o radzeniu sobie ze stresem, a najchętniej komentowanym – epicki, długaśny wpis o narracji w fotografii. Czyli nikt nie ma nic przeciwko długim formom – uff! 😀

Aha, słuchajcie: może mi doradzicie. Myślę o stworzeniu zenblogowego newslettera. Chcielibyście raz na jakiś czas dostawać ode mnie wiadomość z najciekawszymi fragmentami książek, które akurat u mnie na tapecie, polecanymi filmami i muzyką? A może jeszcze prostymi fotoradami? 🙂

Dajcie znać, jestem bardzo, bardzo ciekawa Waszych odpowiedzi. Będę wdzięczna. <3

Rekomendacje Zenbloga

Czas na linki do najbardziej wartościowych internetowych treści. W tym miesiącu baaardzo polecam:


Jak minął Twój styczeń?

Co ciekawego czytałaś, widziałaś, robiłaś? Jeśli możesz polecić mi książkę, film, artykuł, miejsce – daj znać w komentarzu. Dzielenie się dobrem jest fajne! 😀 A polecenia muzyczne znajdziesz tutaj: Czego słuchać w trakcie pracy 01/2018 | Najciekawsze albumy 2017.

Do usłyszenia niżej!

W styczniu na Zenblogu ukazały się:

Kim jestem?

Aneta Kicman

Fotograf, freelancerka, magister filologii polskiej, optymistka, miłośniczka roślinnego jedzenia i życia w zgodzie ze sobą.

Moja firma:

Notatki z marginesów:

Miłość jest sposobem bycia. Energią emanującą z nas, gdy uwolnimy to, co ją blokuje.

- David R. Hawkins

Linki polecające:

Czego słuchać w trakcie pracy:

Ostatnio na blogu:

Zobacz również:

Instagram