Nie sądziłam, że napiszę to wcześniej niż jesienią, ale już kilka tygodni temu moją ulubioną aktywnością stało się czytanie książek w przytulnych kawiarniach, w miękkich fotelach pełnych poduch, z kawą na stoliku i deszczem za oknem. Ten nastrój nie byłby kompletny bez sączących się z głośników The Doorsów. Green Cafe Nero przy pl. Konstytucji świadczy i dobrą kawę i dobrą muzykę i wegańską kanapkę, jak potrzeba.
Fotografia i praca
Od zewnątrz zdaje się, że nic nowego, ale od wewnątrz wszystko nowe, świeże, jak co roku. Niby to co zwykle – kolejne śluby i sesje, czas bardzo intensywnej obróbki, by zdążyć ze wszystkimi materiałami do Świąt. Tak, tak, bo tu o Świętach już trzeba myśleć. A jednak zawsze inaczej, bo każda historia jest inna, niepowtarzalna i na nowo uwrażliwiająca. Pomiędzy szablonem wszystko zawsze jest inne.
Jak zawsze nowości zdjęciowe możecie podglądać tutaj. Na Zenblogowym instastories pokazuję też co nieco prosto z monitora. 🙂
Myślę o tym, czym z dziedziny prowadzenia firmy dzielić się na blogu. To wszystko brzmi pięknie i magicznie. Emocje, ludzie, chwytanie chwil, piękne śluby. To wszystko prawda. Ale są też tysiące wydawane na ciągle zużywające się sprzęty, akcesoria, dyski, karty. Zmęczenie. Brak urlopu na żądanie czy L4. Poważne decyzje. Całkiem drobne i zupełnie duże problemy. Pełen miks. I jak ten miks zarysować w dwóch akapitach, by przekazać całą prawdę?
Relaks i życie prywatne
Dynia. Za nią, między innymi, kocham jesień. I za figi, koce, dobre filmy w kinach, deszcz za oknem, trencze, kraciaste szaliki, styl preppy i 35 milimetrów na aparacie, w których jesień zawsze wyglądała wybitnie dobrze. Biorę się właśnie za te dynie, figi, koce, zakładam trencz i szalik, przykręcam do Nikona 35-kę. I do torby pakuję jeszcze coś do czytania (duże zakupy w księgarni zrobione! Czekamy na kuriera). Tak ostatnio wygląda mój niedzielny ekwipunek „wypoczynkowy”.
Książki:
W sierpniu skończyłam Empatię Osho, o której pisałam w poprzednim podsumowaniu (tutaj). Bardzo wartościowa książka, otwierająca głowę, choć jak zawsze, Osho trzeba czytać z dystansem. Nie musisz zgadzać się z każdym zdaniem, by wziąć coś dla siebie.
Druga z wartościowych książek, do której nawet nie zachęcam, ale nalegam, by po nią sięgnąć, to Wychowanie bez nagród i kar. Rodzicielstwo bezwarunkowe Alfiego Kohna. To nie jest kolejny podręcznik dla rodziców, ale piękna książka o szacunku do drugiego człowieka. Po części też do samego siebie. Chciałabym wierzyć, że my – dorośli – te kwestie mamy już przepracowane. Ale bardziej prawdopodobne wydaje mi się, że sami wyciągniemy z książki dla siebie wiele i to dobrze.
Wiele problemów społecznych, z którymi spotykamy się na co dzień, można wyjaśnić niezdolnością do zrozumienia czyjegoś punktu widzenia. (…) Są ludzie, którzy traktują lekceważąco wszystkich mających odmienne zdanie. Pytają: „Jak ona może popierać aborcję!”. Ale jeśli liczymy się z czyimś punktem widzenia, to zamienimy wykrzyknik na znak zapytania: „Jak ona może mieć takie poglądy na aborcję? Jakie doświadczenia lub wartości doprowadziły ją do tych przekonań?”.
– Alfie Kohn, Wychowanie bezwarunkowe.
Zaczęłam też Medytację dla psychoterapeutów i ich klientów – fascynujące źródło wiedzy o zbadanych naukowo korzyściach płynących ze spędzania codziennie kilku-ilkunastu minut z samym sobą. Nie z laptopem, książką, serialem czy kąpielą. No właśnie, nawet gdy mamy czas dla siebie, rzadko wykorzystujemy go na pogłębianie tej najważniejszej i najbardziej podstawowej relacji. A warto.
Za sprawą Kamila wróciłam też do Sztuki życia według stoików, którą zawsze będę rekomendować, jako najlepszą książkę o odpuszczaniu. Takim rozsądnym odpuszczaniu, z zachowaniem pełnej odpowiedzialności za swoje życie.
Teraz jestem w trakcie książki Zamiast wychowania Jespera Juula, którego to książki polecała mi jeszcze zimą cudowna mama dwójki małych szkrabów, których gościliśmy przed aparatem. Dziękuję. Mimo wartościowej wiedzy, książka jest gorzka, bo takie są doświadczenia z dzieciństwa samego Juula (i pewnie wielu z nas). Czytam i podzielę się wrażeniami – pewnie w kolejnym zestawieniu.
Filmy i seriale:
Przechodząc do filmów: abonament na Netflixa to świetna rzecz! I nie tylko dlatego, że jest tam House of Cards, ale również ze względu na długą listę megawartościowych dokumentów, które naprawdę wzbogacają.
Forks over Knives (dokument, Netflix)
Jeśli choć trochę zważasz na to, co pakujesz do swojego brzucha, to będziesz wdzięczna, że ten materiał został stworzony. Nie jest brutalny, nie ma w nim drastycznych scen – jedynie wiedza na temat zdrowego żywienia i zapobiegania poważnym chorobom. Na tyle ważna, że ciężko przejść obok niej obojętnie.
Innsaei (dokument, Netflix)
Tytuł w języku duńskim oznacza dwie rzeczy: patrzenie do wewnątrz oraz patrzenie z wnętrza na zewnątrz. W języku polskim mamy na to tylko jedno słowo: intuicja.
Kojarzycie ten słynny performance jugosłowiańskiej artystki Mariny Abramović, która zaprosiła chętnych do Muzeum of Modern Art w Nowym Jorku, by usiedli na przeciwko niej i patrzyli jej w oczy? W trakcie eksperymentu okazało się, że bardzo wiele osób niezwykle osobiście przeżywa te kilkuminutowe spotkania i mimo absolutnej ciszy i niewypowiedzenia ani jednego słowa, ma poczucie nawiązania głębokiej więzi z siedzącą na przeciwko nich Mariną Abramović.
Nie wiedziałam, że ten sam eksperyment powtórzono w laboratorium (również z udziałem Mariny), badając fale wysyłane przez mózgi zasiadających na przeciwko siebie osób i zauważono, że komunikują się ze sobą, a trenowanie uważności zwiększa natężenie fal mózgowych, które potrafią dotrzeć dalej i silnej oddziaływać na podświadomość drugiej osoby.
Innsaei szczegółowo opowiada o tych badaniach i o technikach kształtowania empatii i intuicji, porusza wątki zbiorowej podświadomości, wagi uważności i medytacji dla codziennej higieny umysłu, również u dzieci w wieku szkolnym (w jednej z londyńskich szkół robi się MindUpy – krótkie przerwy o konkretnych porach dnia, przeznaczone na wspólną medytację). Jak dla mnie to fascynujące tematy – więcej proszę drogi Netflixie!
Abstract (serial dokumentalny, Netflix)
To seria minidokumentów o pracujących kreatywnie artystach, której każdy odcinek poświęcony jest innej osobie i wyreżyserowany w taki sposób, który najlepiej koresponduje z jej stylem bycia i tworzenia. Doceniam!
Mam za sobą trzy odcinki (o Christophie Niemannie, Tinkerze Hatfieldzie i fotografie Platonie), z których najbardziej zainspirował mnie pierwszy z nich. Christoph Niemann, rysownik pracujący między innymi dla New York Timesa, poruszył tak wiele tematów, które dotyczą mnie jako freelancera, że – szczerze powiem – jestem zdziwiona, że problemy ludzi pracujących twórczo pozostają tak jednorodne, niezależnie od zawodowej pozycji, prestiżu, poziomu zamożności czy miejsca zamieszkania.
Zlecenia „na wczoraj” przerażają mnie. Jednak ich wykonywanie, tak by nie było wstydu, jest warunkiem przeżycia. Trzeba być też uzbrojonym w warsztat. Wiąże się z tym jednak zagrożenie rutyną. Praca nad warsztatem oddala nas od naprawdę istotnych pytań. Wszelka rutyna sprawia, że wszystko zaczyna wyglądać tak samo. Dlatego nieustannie staram się zmieniać swoje podejście do treści i formy przekazu.
Christoph Niemann, Abstract.
To serial obowiązkowy dla freelancerów i dla wszystkich, których fascynuje proces twórczy. Ja mogę słuchać o tym godzinami, a biografie i wspomnienia uwielbiam właśnie za fragmenty opisujące podejście ludzi do tworzenia.
Masterpiece Nolana – Memento (Netflix)
Jest jeszcze jeden świetny film, który chcę Wam polecić, ale nie ma go na Netflixie (Edit: Już jest!). To Memento Christophera Nolana. Film wspaniale pomyślany i zbudowany. Posłuchajcie tylko jak o jego konstrukcji mówi sam reżyser. Albo nie, najpierw obejrzyjcie, żeby wziąć z niego najwięcej. Podobnie jak np. Vertigo Hitchcocka, za drugim razem to już nie będzie dla Was ta sama historia.
O muzyce nie piszę, bo jak zawsze znajdziecie ją w cyklu Czego słuchać w trakcie pracy. W tym miesiącu trochę z nim zwlekam, ale będzie. 🙂
Kulinaria:
Jest jeszcze kilka rzeczy, które chcę Wam polecić. Dział kuchnia i jedzenie:
Kanapka z białym serkiem w wegańskim wydaniu
Możecie się śmiać, ale wytęsknione na weganie, bombowe połączenie to dla mnie biały, kremowy serek kanapkowy i dżem brzoskwiniowy. Kto tego nie kocha?! 😀 Serek to oczywiście ulubiony Lo Spalmabile Valsoii (taki), natomiast wegańskie dżemy z pektyną zamiast żelatyny, bez cukru rafinowanego serwuje marka Symbio – dostępna w wielu marketach.
Najlepsza, orzeźwiająca sałatka, jaką kiedykolwiek jadłam
Szpinak, dojrzała gruszka, awokado, orzechy włoskie i trochę soku z cytryny. Opcjonalnie – suszone pomidory. Połączenie słodkiej gruszki i szpinaku z lekko gorzkimi orzechami, kwaśną cytryną i kremowym awokado jest obłędne… Suszone pomidory z zalewy dodają smakowitości. 🙂
Herbaty Yogi Tea
W kubku królowały Yogi Tea w jesiennym wydaniu: Sweet Tangerine Positive Energy, Green Tea Super Antioxidant i Cinamon Berry Probiotic Balance. Wspaniałe, pełne esencji, organiczne herbatki, z cytatami, które rozwiązują problemy. 😀
Zupa a’la leczo z cukinią
Ostatnia pyszność to moja studencka pod względem przygotowania zupa. Wyszło przypadkiem, ale jest sztos!
Pokrojoną paprykę dusimy w dużym garnku na odrobinie oleju, aż wypuści swoją słodycz. Dodajemy 2-3 pokrojone w plastry cukinie, mieszamy dokładnie, by złapały trochę oleju i dusimy pod przykryciem wraz z papryką aż wyciekną z nich ostatnie soki, czyli z 10 minut. Powinna pojawić się woda z cukinii przykrywająca w garnku poziom skrojonych warzyw.
Dodajemy puszkowane groszek i fasolę kidney i wszystko zalewamy butelką sosu pomidorowego. I teraz najlepsze! Dużo kuminu (ok. dwóch łyżeczek), duża szczypta imbiru, słodka i ostra papryka, sól i pieprz zamieniają to danie w popisowy numer szefa kuchni. 😉 Mi wychodzi gęstość kremu z pomidorów. Następnym razem zamierzam dorzucić jeszcze zieloną soczewicę. Jeśli jak ja lubicie rozgrzewające dania al’a szakszuka – spróbujcie.
Miejsca (wszystkie związane z rozkoszą kubków smakowych):
Chwast Food
Mamy nowe, ulubione, wegańskie miejsce w Warszawie, które zmiotło z piedestału nawet nasze ukochane hummusy w Mezze! Ok, może tylko chwilowo – docelowo obu knajpom przyznalibyśmy miejsce numer jeden ex æquo. Mowa o Chwast Foodzie – niewielkiej burgerowani zaraz obok Placu Konstytucji, w której lądujemy ostatnio niemal po każdym zleceniu.
Serwują tam cieplutkie, soczyste i smakowite burgery, zamknięte w chrupiącej, żytniej bule (bezgluten do wyboru też jest). W środku pełno warzyw i dwa sosy – można wybierać spośród majonezowego, pomidorowego w wersji łagodnej i ostrej, musztardy, harrisy, BBQ. Do burgerów zamawiać można też pieczone ziemniaki, ogórki, wegański ser, na deser ciasta. Jeśli chodzi o same kotlety, do wyboru jest z dziesięć rodzajów. Mi najbardziej smakują ciecierzycowy, buraczany i dyniowy. <3
Vegan na Moliera
Druga ekstra miejscówka, w której często gościmy to Vegan na Moliera – przytulna restauracja z klasyczną kuchnią libańską: hummusy, pity, falafele i inne dobroci. 🙂 Plusy to super lokalizacja (od dawna brakowało czegoś roślinnego w okolicach Starówki!), jasne, miłe dla oka wnętrze (kto ma dosyć hipsterskich, obdrapanych ścian – ręka do góry!) i oczywiście smaczne jedzenie.
Vegan na Moliera pokochaliśmy za „Raj dla dwojga” – to naprawdę niebo w gębie: spory, pokrojony na mniejsze porcje wrap z falafelami, warzywami i ziarenkami granatu, podany na wielkim talerzu w otoczeniu dodatków, z dwoma miseczkami hummusu, dwiema pitami i sosem tahini. Taki zestaw kosztuje 40 zł. Minusem jest niezbyt wyrazisty w smaku hummus (gdyby tylko był ciut bardziej doprawiony!) i jak dla nas, za mała porcja na dwie wygłodniałe osoby. Choć przecież zawsze można coś domówić. 🙂
Vegestacja
Miejscem, które w zestawieniu polecanych pojawia się niemal co miesiąc jest Vegestacja. Ale co poradzę, że cały czas zachwycają nas tam nowymi smakami… Wiele z nich jest bez cukru, a wszystkie wegańskie i z naturalnych składników. Nie ma nic lepszego niż gorzka czekolada, kokos i słony karmel. Nie ma na tym świecie lepszych lodów! Ale michałkowe, snikersowe i pistacjowe (och, jak ja tęskniłam za nimi w wersji vegan) depczą im po piętach. I uwierzcie, smakują zupełnie inaczej niż typowe lody, które można dostać w sklepach lub tradycyjnych miejscach.
Green Cafe Nero
Co miesiąc mogłaby pojawiać się też kawiarnia Green Cafe Nero. Plusy są cztery: przytulny wystrój (tj. niehipstersko), wegańskie kanapki (i kawa na roślinnym), fajne lokalizacje i przemiła obsługa. Te cztery elementy sprawiają, że niemal co niedzielę jesteśmy w którejś z nich. A że tak się złożyło, że niedaleko tej przy Puławskiej jest Vegestacja, niedaleko tej przy Pl. Konstytucji – Chwast Food, a blisko lokalu na Starym Mieście – Vegan na Moliera… Przypadek? Nie sądzę. 😉
Przemyślenia sierpnia:
Work-life balance
Jak zawsze o tej porze toku bardzo aktualny jest u mnie temat work-life balance. Po optymalizacji produktu i procesu (więcej o tym, co można zrobić tutaj) przyszedł czas na sprawdzenie wdrożonych zmian w praktyce i przyznaję, że różnica wobec poprzednich lat jest bardzo odczuwalna. Mimo to, nadal pracuję bardzo dużo (taki czas) i coraz bliżej zaznajamiam się ze sztuką rezygnacji.
Intensywna praca do późnych godzin nocnych odbija się na kolejnych dniach, a urlop wbrew pozorom nie zawsze musi sprzyjać zdrowemu balansowi – czasem może skutkować utratą wolnych niedziel lub wieczorów. Będę o tym jeszcze pisać, bo wydaje mi się że to ważne tematy.
Medytacja
Za sprawą książki Medytacja dla psychoterapeutów i ich klientów wróciłam do moich nieśmiałych prób związanych z medytacją i udało mi się rozwinąć je w całkiem satysfakcjonujące ćwiczenia medytacyjne – niektóre relaksujące, inne napełniające mnie akceptacją do tych aspektów rzeczywistości, które są dla mnie najbardziej problematyczne, jeszcze inne rozwijające empatię lub oczyszczające moją głowę.
Empatia vs. nieżyczliwość
Ostatnio miałam okazję zaznać i trochę życzliwości i trochę nieżyczliwości od ludzi (zwłaszcza to drugie było wyjątkowym doświadczeniem i kurczę… naprawdę poznaje wtedy człowiek siebie) i tym bardziej widzę jak na dłoni, ile daje prawdziwa empatia (nie mylić z poświęceniem czy litością), jak wielką jest siłą i jak istotnym atutem, a jednocześnie jak niszczycielską emocją jest nieżyczliwość – ok, wiadomo że dotyka osoby, w które jest wymierzona, ale zadziwiające, jak przeogromne spustoszenie robi w nadawcy i jak bardzo go zmienia.
Zawsze wierzyłam, że takie rzeczy dzieją się wyłącznie w filmach i fikcji literackiej i nikt o zdrowych zmysłach nie byłby zdolny to takiego działania z rozmysłem. A jednak są ludzie, którzy karmią się tak negatywnymi emocjami, że nie widzą problemu w wykorzystywaniu swojej energii w tak destruktywny sposób. I myślę, że największą szkodą, jaką robią jest budzenie podobnych emocji.
I to jest naprawdę trudne, by nie dopasować się do tego schematu. Wiadomo, nikt nie chce stawać wobec takich sytuacji, ale mimo wszystko, są bardzo ciekawe pod kątem obserwowania swoich reakcji i umiejętności panowania nad swoim nastawieniem do drugiej osoby i świata (czasem nawet jedna osoba wystarczy, by zmienić czyjeś podejście do ogółu).
Stoicyzm
Na wszystkie trudne sytuacje najlepszym lekarstwem jest stoicyzm, więc myślę sobie o stoicyzmie na nowo, tym razem o jego wymiarze superpraktycznym. I tak mnie ten temat na nowo zainteresował, że idzie do mnie książka Ryana Holidaya Stoicyzm na każdy dzień roku. 366 medytacji na temat mądrości, wytrwałości i sztuki życia i czuję że będzie to ekstra lektura! Jeśli ktoś z Was czytał, dajcie znać. 🙂
Rekomendacje Zenbloga:
Trochę to dziwne polecać artykuły niemal sprzed dwóch miesięcy, ale są takie wartościowe i interesujące, że jeśli wcześniej na nie nie trafiliście, byłoby wielką stratą o nich nie opowiedzieć!
- Bardzo ciekawy temat u Bereniki z Lepiej Myśleć, czyli Twórczy ekshibicjonizm. Moje podejście do tej kwestii jest zupełnie inne – myślę, że pragnienie tworzenia nie wynika z chęci szokowania ekshibicjonizmem, odwrotnie – z chęci dzielenia się zwyczajnością i oswajania jej, odkrywania spod wielu, wielu warstw nałożonych przez kulturę, ale spojrzenie Bereniki też jest ciekawe. Warto zajrzeć i pogadać bo to prawdziwie otwarta osoba, a temat superciekawy.
- Codzienność: aktualizacja u Agnieszki z Agnes on the Cloud. Wpis o tym, że życie to wcale nie jest stan domyślny, wbrew temu, co lubimy sobie o nim myśleć.
- Volantification o tym, dlaczego praca nad sobą to najważniejsza robota w życiu.
- U Agaty z Och Malina o Mniej znanych wrogach efektywności i bardzo fajnych sposobach na radzenie sobie z nadmiarem obowiązków, po mojemu.
- Jedną z osób, na którą zawsze mogą liczyć jeśli chodzi o tematykę życia w zgodzie ze sobą i wzmacniania tej integralności również w dzieciach jest Nishka: Emocjonalne więzienia, czyli „w naszej rodzinie się nie złościmy”.
- Agata z bloga Niebanalne życie stworzyła całkiem interesujące zestawienie 6 przydatnych umiejętności, których nie zdobędziemy w szkole.
- Ciężkie Przeprawy zdarzają się każdemu. Dlatego, kurczę blade, tak ważna jest empatia. Autorka z A jak autyzm przedstawia jeden dzień z życia.
- Przygody Misia Klopsa to jeden z najbardziej rozczulających zaułków Facebooka. Miś Klops to everyman jakich mało – tak paradoksalnie można byłoby opisać tę cudowną, pełną emocji i targaną najróżniejszymi teoriami poznawczymi postać. Czasem dostrzegam siebie!
- Uwielbiam zaglądać do Kamili z Travel Love it, ze względu na jej spójne i pełne akceptacji podejście do życia. W sierpniu opublikowała cudowny wpis, który i mi już od wielu miesięcy chodzi po głowie, ale nie czułam, że umiałabym już teraz ubrać go w słowa – Jak odnaleźć wewnętrzny spokój? Część 1. Zajrzyjcie, bo to istne dzielenie się dobrem.
- U Andrzeja Tucholskiego istota stoicyzmu czyli Sztuka codziennej siły wbrew okolicznościom.
- Kontynuacja tego tematu, ale od strony psychologicznej to 6 wskazówek, jak kontrolować emocje, zaproponowanych przez Gracjanę z Dobrej Pory Dnia. Nie chodzi o to, że na niektóre z nich powinniśmy nałożyć szlaban, ale o to, by umieć swoją energię przekuć w twórcze, konkretne i dobre dla nas działanie.
- Justyna z bloga Slow Kariera o Sangenshiu i mindfulness, czyli o tym, czym warto kierować się w swojej pracy.
- Niesamowite, ale okazało się, że mamy z Kamilem swoje alter ego, tj. mamy alter ego swojego związku! Obejrzyjcie Catanę i dajcie znać, czy jest nas więcej! 😀 No dobrze, nie mogę się powstrzymać. Zobaczcie jeszcze to. I to. I to! I toooo!
- U Justyny z Happyholic temat bardzo mi bliski, choć nie wiedziałam, że można go tak określić: mantry codzienności. Warto zdać sobie sprawę, że od tego, jak brzmią zależy nasze podejście do wszystkiego, co nam się przydarza. Poznajcie te, które bliskie są Justynie, stwórzcie własne.
- Kojarzycie bloga Witaj Słońce? Jeśli nie, wpadajcie od razu! Dorota przygotowała tłumaczenie jednego z najważniejszych wpisów Leo Babauty: Jak być szczęśliwym? 8 prostych wskazówek.
- Jest w blogosferze taka ambitna osóbka, która niemal w każdym swoim wpisie podkreśla, jak ważny dla niej jest ciągły rozwój osobisty. I choć pod względem przymusu nieustannego rozwoju i podejścia do psychologii pozytywnej nie do końca się z nią zgadzam, to muszę przyznać, że nikt jak ona nie potrafi zaserwować solidnej porcji danych o tym co, gdzie i jak rozwinąć, by wskoczyć na następny level danej dziedziny. Ewelina z Make Happy Life już jakiś czas temu przygotowała wpis: Zbiór darmowych szkoleń online, kursy pomocne w blogowaniu i ebooki, ja trafiłam na niego dopiero w zeszłym miesiącu. Z miejsca do zapisania w zakładkach. 🙂
- Wydaje się, że osoby pracujące zdalnie są wiecznie na wakacjach. Owszem, mogą pracować w dowolnym czasie i dowolnej przestrzeni, ale nie może to zastąpić prawdziwego wypoczynku. Joanna z The Blond Travels opowiada o Urlopie cyfrowego nomady: jak odpoczywać, pracując zdalnie. Bardzo wartościowy tekst.
- Jak mówiła ostatnio w podcaście Edyta Zając, dopiero planując, można pozwolić sobie na prawdziwą spontaniczność. I dlatego bardzo lubię mieć wszystkie zawodowe obowiązki poukładane i zapisane. Podobnie jak Żaneta z Nettelog robię plany dalekobieżne, roczne i tygodniowe (nawet i miesięczne) i wtedy mam poczucie, że w miarę kontroluję, w którym kierunku zmierza moje życie. Bardzo polecam Wam wpis Żanety: Jak działam i realizuję swoje cele oraz plany?
- Pani Swojego Czasu opublikowała w marcu tekst Praca w domu – jak ją zorganizować? Ola pisze totalnie prawdziwie i znajdziecie tu naprawdę PROSTE i przystające do życia wielu z nas wskazówki, jak przestać się przejmować wszystkim wokół, gdy zamierzamy skupić się na pracy, a pracujemy w domu. Uwielbiam ten wpis za jego szczerość, bezpardonowość i życiowe ujęcie tematu. 🙂
- Na koniec tak świetne podróżnicze repo, że nie mogę odmówić sobie przyjemności podlinkowania: Troltunga, czyli apogeum epickości w relacji Pauliny z bloga Obrazki Blondynki. Troltunga to „język trola” czyli słynna, wystająca skała Hardangervidda, na której lubią fotografować się wszyscy podróżnicy bez lęku wysokości, i na którą i ja kiedyś chciałabym dotrzeć. Co za opowieść, co za zdjęcia! <3
Hej! A jak Tobie minęły ostatnie tygodnie? 🙂
Co dobrego widziałeś, czytałeś, jadłeś, gdzie byłeś? Dzielenie się dobrymi rzeczami jest fajne! Teraz ja czekam na Twoje rekomendacje, także w postaci linków. 🙂
Więcej sierpniowych zdjęć znajdziesz na moim Instagramie.