Sierpień w skrócie | Kraków, Warszawa, książki, seriale i medytacja

Sierpień minął szybko i wprowadził obietnicę nadejścia jesieni. W jego podsumowaniu będzie o książkach, dwóch serialach wartych obejrzenia, nowym vegan-friendly miejscu w Warszawie, pracy w pracy i na blogu, ciut o medytacji i o tym, co warto zobaczyć w Krakowie. I jak zawsze, linki do najlepszych artykułów z sieci. Inspiracje sierpnia czas zacząć!

Fotografia i praca

Za nami piękny ślub, na który jechaliśmy aż do Krakowa. Lubię zlecenia w innych częściach Polski. Każde miasto czy miasteczko ma swoją osobowość. Jedyny i niepowtarzalny klimat, który wpływa na to, jak się w nim czujemy, a nawet na to, jak w nim fotografujemy.

W Krakowie fotografowało się melancholijnie – nie mieliśmy do dyspozycji za wiele światła, zwłaszcza na przygotowaniach. Zrobiło się tajemniczo. A potem jeszcze ta gęsto tkana mgła na leśnej polanie, niedaleko której bawiło się wesele.

Za nami też piękna sesja w Warszawie, z cudowną dwójką ludzi. W Warszawie bardzo klimatycznej, między innymi na schodkach ulicy Profesorskiej, które pokazywałam w niedawnym Subiektywnym przewodniku po Warszawie. Ale tu inne schodki! 🙂

I dużo obróbki. Jestem teraz w najbardziej intensywnym okresie obróbkowym w roku, który kończy się zwykle tuż przed świętami (taaak, chodzi o Boże Narodzenie!).

Trzymajcie kciuki, żebym wszystko ogarnęła bez konieczności spędzania nad monitorem nocy, wieczorów i tych niewielu weekendów, które są jeszcze wolne… 😛

Jak zawsze wszystkie nowości możecie podglądać na fanpage’u Yourstory.pl.

Relaks i życie

Jaka druga połowa miesiąca była krótka! Zdecydowanie za krótka na cieszenie się końcem lata! Tylko wróciliśmy z Krakowa, zrobiliśmy sesję i przyszły chłody i deszcze, pierwszy oddech jesieni, no i już jest wrzesień.

Co Ci chcę powiedzieć o Krakowie:

Jeśli się wybierasz, przede wszystkim bardzo polecam szukać lokum przy ul. Starowiślnej. Blisko stamtąd do rynku i na Kazimierz, a wokół sporo sklepów (także całodobowych spożywczaków) i kawiarni (m.in. Mo-Ja Cafe z wegańskimi śniadaniami na bogato i Vegabb, do którego niestety nie zdążyliśmy wpaść). Dla nas miało też znaczenie, że w pobliżu można zaparkować – co prawda w strefie płatnego parkowania, ale to i tak sukces, jeśli chodzi o krakowskie realia. Miejsca parkingowe dostępne są w pobliskiej uliczce Józefa Sarego.

My mieszkaliśmy tutaj (link do apartamentu na Booking). Przy rezerwacji przez Booking, możesz skorzystać z rabatu z linka: 50 zł zwrotu za dowolny wyjazd w Booking.com. Zniżka działa przy dowolnej rezerwacji. 🙂

Kraków zwiedzaliśmy głównie wieczorami, a to dlatego, że przyjechaliśmy późno w piątek, w sobotę fotografowaliśmy, w niedzielę odsypialiśmy, a w poniedziałek już wracaliśmy do Warszawy. W związku z tym, cenne były dla nas kawiarnie, które serwowały późne śniadania. 😀

Wszystkie miejsca, w których jedliśmy w Krakowie wypisałam w poście: Gdzie zjeść wegańsko w Krakowie. Jest tam też długa lista pozostałych miejsc, do których nie trafiliśmy, ale w których można zjeść roślinnie. Najbardziej polecam Mo-Ja Cafe przy ul. Starowiślnej, Massolit Cooks na Kazimierzu i restaurację Veganic przy Dolnych Młynów – adresy, recenzje i zdjęcia znajdziesz we wpisie.

Za dnia udało nam się odwiedzić (poza Kazimierzem) dwa miejsca: Ogród Botaniczny UJ i Nową Hutę, którą zawsze, od czasu przeczytania Poematu dla dorosłych Adama Ważyka zawsze chciałam zobaczyć. Ogród Botaniczny UJ to chyba najstarszy ogród botaniczny w Polsce – działa od 235 lat. Warto pospacerować po ogrodzie i zwiedzić szklarnie. Jest bardzo ładnie i baaardzo fotogenicznie!

Za to Nowa Huta trochę zawiodła. Dużo w niej zieleni i dużo „Placów Konstytucji” – i to tyle. Ma za to świetny park rekreacyjny wokół Zalewu Nowohuckiego, do którego warto wybrać się na rower, na spacer lub z książką. Można zjeść coś z grilla (w tym warzywa), przepłynąć się rowerem wodnym, posiedzieć na trawie.

Kilka zdjęć z naszego wyjazdu – w drodze, rynek nocą, Biedra w wersji „Marian, tu jest jakby luksusowo”, ciut Kazimierza, Nowa Huta, Ogród Botaniczny i miejsca, w których jedliśmy:


A co w Warszawie?

Świętowaliśmy pewną ważną sprawę, więc w końcu była okazja, by wybrać się na śniadanie do, siostrzanego wobec Mezze, Shuka. Jeju, jakie pyszne są tam śniadania! Zamówiliśmy zestaw dla dwojga i przyszedł do nas koszyk pieczywa i cała patera rozmaitości, czyli tak, jak lubi Kamil – dużo różnych rzeczy na jeden posiłek. 😉 Tofucznica w Shuku jest jedną z najlepszych. Trzeba spróbować! Ja zakochałam się dodatkowo w smaku wegańskiego twarożku.

Spędziliśmy też kilka dni na ganianiu za zdjęciami moich (a w części i naszych) ulubionych miejsc w Warszawie, do Subiektywnego przewodnika. Zenblog nakłada na mnie czasem przemiłe obowiązki! 😀 Plac Grzybowski w końcu nie zmieścił się do tego zestawienia. Chyba będzie trzeba przygotować część drugą – jak myślicie? 🙂

Otworzył się Relax na Wilczej, serwujący wegańskie śniadania, ciasta i różne rodzaje kawy – byliśmy, spróbowaliśmy (na razie tylko ciast i kawy) i polecamy! Ciasta są naprawdę świetne. Marzy mi się śniadanie w Relaxie, ale zobaczymy, czy będzie na to czas.

No i spędziliśmy kilka wieczorów w Green Cafe Nero, choć nie tyle ile bym chciała i tęsknię już za czasami, kiedy na czytanie będę mogła poświęcać więcej czasu. Teraz czytam mniej i robię to głównie w weekendy lub chwilę przed snem. Rzadziej w kawiarni. A szkoda, bo w GCN od września są nowe, wegańskie kanapki! 🙂

Za sprawą powrotu do książki Medytacja dla psychoterapeutów i ich klientów, wróciłam do regularnej medytacji. Dziwne, ale po dłuższej przerwie jestem w stanie dłużej posiedzieć, nie narzucając sobie żadnej presji w tym temacie.

Może to za sprawą szerszego spojrzenia, większej wiedzy, albo lepszego korzystania z uważności na co dzień? Nie wiem, ale przyglądam się temu z radosnym zdziwieniem. 😀 Efekty też wydają się wyraźniejsze i bardziej zauważalne, ale to pewnie ma związek z dłuższymi pojedynczymi sesjami.

Jeśli nie wiesz o co chodzi z tą medytacją, ale chciałabyś spróbować, to napisałam kiedyś wpis o 3 prostych sposobach na medytację przed snem. Tam znajdziesz podstawowe informacje o co chodzi, jak zacząć i czemu to takie dobre i dla każdego.

Książki:

1. Simpkins, Medytacja dla psychoterapeutów i ich klientów

Ilekroć po nią sięgam, stwierdzam, że to najlepsza książka o medytacji, jaką miałam w ręku. Po pierwsze, przestawia stanowisko naukowe wobec medytacji, opisując wyniki badań prowadzonych nad medytacją i odkrycia współczesnej neurologii. Po drugie, jasno i zwięźle opisuje różne sposoby praktykowania medytacji, ich sens i spodziewane efekty. Po trzecie, przedstawia wartość medytacji w radzeniu sobie z konkretnymi sytuacjami w życiu (np. ze stresem, z lękiem i niepokojem, z uzależnieniem, z gniewem i innymi emocjami). Dzięki niej zaczęłam swoją praktykę, dzięki niej do niej wróciłam i dzięki niej pogłębiłam efekty.

2. Daniel Dennett, Dźwignie wyobraźni

Co to jest za książka… gruba, treściwa i totalnie wciągająca! Oczywiście, jeśli interesują Cię narzędzia myślenia, błędy poznawcze i dochodzenie do prawdy, ale zakładam, że tak właśnie jest. 😉 Rozpoczyna się najwspanialszym rozdziałem, jaki może mieć książka na ten temat. Rozdział zatytułowany jest Popełnianie błędów i jest tak ważny, inspirujący i otwierający nas (zachęcający do działania, nawet kosztem tego, że mogą zdarzać się błędy i pomyłki), że muszę wkrótce napisać o nim więcej!

3. Joseph Campbell, Kwestia bogów

Czytam też tę cieniutką, niepozorną książeczkę Campbella, a w zasadzie zapis wywiadu z nim (podobnie jak w przypadku książki Potęga mitu, do której przeczytania tak bardzo zachęcam). Każde zdanie, które wychodzi z ust tego człowieka zostawia we mnie jakiś ślad. Na przykład to:

Zadaniem terapii jest zharmonizowanie „głowy”, z energiami przenikającymi ciało, aby przebiły się energie transcendentne. Tylko wówczas, gdy się to dokona, człowiek staje się przezroczysty wobec transcendencji. Oznacza to poddanie się przyrodzie, osiągnięcie harmonii z naturą, a to – moim zdaniem – stanowi główny cel większości światowych mitologii.

Pewnie napiszę więcej, gdy skończę.

4. Agnieszka Krzyżanowska, Prosto i uważnie na co dzień

To jest książka kojąca. Dobrze po nią sięgnąć wtedy, gdy szczególnie potrzebujemy spokoju i harmonii duszy. Jest pięknie wydana – z dużą ilością światła między tekstem, z pięknymi zdjęciami, wytłuszczonym, co najważniejsze i z najcenniejszymi cytatami. Jest w niej kilka dobrych list, sporo refleksji i dialog na stronie 182, który szczególnie utkwił mi w pamięci.

Nie przeczytałam jeszcze całej, bo nie chcę jej czytać w biegu. Wiem, że miło będzie mieć ją ze sobą na pomoście, na którym – mam nadzieję – niedługo już będę siedziała, z termosem herbaty i ze spokojem w środku.

5. Ryan Holiday, Przeszkoda czy wyzwanie

To jedna z tych małych książeczek, podzielonych na krótkie rozdziały, które są świetną codzienną inspiracją. Ryana Holidaya znam już z Ego to twój wróg i Stoicyzm na co dzień, ale właśnie The Obstacle Is The Way, bo taki jest oryginalny tytuł tej książki, najbardziej polubiłam. Jak inne, przestawia filozofię stoików. Jest w niej świetny rozdział o podejmowaniu działania. Również wtedy, kiedy życie rozdaje nam słabe karty.

6. David R. Hamilton, Nauka kochania siebie

Jeśli chcesz przeczytać coś o akceptacji, perfekcjonizmie lub miłości własnej, warto wybrać właśnie tę książkę. Hamilton porusza kolejno wszystkie aspekty związane z naszym myśleniem o sobie – wygląd, pragnienie aprobaty, negatywne myślenie, umiejętność przyznania się do słabości i tak dalej. Proponuje różne ćwiczenia (głównie myślowe), które pomogą dam spojrzeć na siebie i swoje życie w nowym świetle i podjąć się takich aktywności, które przyniosą nam dużo dobrego. To po trosze podręcznik o tym, jak stać się autentycznym i cieszyć się z tej autentyczności. 🙂

7. Wisława Szymborska, Chwila

Króciutki, ale i piękny tomik w duchu uważności, taki o… życiu. Po prostu, jak to u Szymborskiej. Polubiłam bardzo Platon, czyli dlaczego, zaczynający się tak:

Z przyczyn niejasnych,
w okolicznościach nieznanych
Byt Idealny przestał sobie wystarczać.

O innym wierszu z Chwili, pisałam ostatnio w tekście: Dziwny wpis nocny, czyli 4 inspirujących myśli.

8. How to Train a Wild Elephant

Nie porzuciłam też mojego czerwcowego postanowienia i staram się czytać coś również po angielsku. Wybrałam Jak wytresować dzikiego słonia i inne przygody w praktyce uważności, Jana Chozena Baysa. To książka o praktyce mindfulness w codziennym życiu. Wydaje mi się, że ona też jest po części odpowiedzialna za moje postępy po powrocie do medytacji. 🙂

Co jeszcze o książkach?

Przez tę długą listę może się wydawać, że czytałam dużo, ale tak naprawdę każdą książkę ruszyłam dosłownie po troszeczku. Mam jeszcze kilka książkowych informacji:

Wiesz, że istnieje angielsko-polski słownik na Kindle’a? Ja nie wiedziałam i długo męczyłam się ze słownikiem angielskim. Od teraz czytanie książek po angielsku jest jeszcze łatwiejsze. Jak znaleźć słownik? Dostępny jest na stronie BuMato – wystarczy pobrać plik i wrzucić go na swojego Kindle’a, do folderu ze słownikami. Mój czytnik do najnowszych nie należy (to pierwszy z dotykowych), ale słownik śmiga na nim, aż miło!

Zrobiłam książkowe zakupy na jesień. Na półkach pojawił się m. in. Einstein, Cal Newport, Waldo Emerson,  Alan Watts i Zaland (z polecenia Witaj Słońce – dziękuję Dorota!), Jampolsky, Adam Grant i Księga mądrości Osho, ponoć najlepsza jego książka, a na pewno najgrubsza – ma ponad 600 stron… 😀 O nich na pewno będę pisać w przyszłości. Czytałaś którąś z nich? Daj znać co nowego na Twoich półkach i kolanach. 🙂

Jakie seriale warto obejrzeć?

Niewiele oglądałam, ale mam do polecenia dwa seriale, które ostatnio kończyliśmy. Pierwszy to Wielkie kłamstewka, drugi, znane już chyba wszystkim, 13 powodów. Oba całkiem intrygujące i dające do myślenia.

– Wielkie kłamstewka (HBO)

Trzy kobiety, matki, żony – trzy różne temperamenty, trzy różne związki. A wokół nich cała karuzela wydarzeń, bo oto rozpoczyna się rok szkolny i Celeste, Madelaine i – nowa w mieście – Jane, posyłają swoje dzieci do pierwszej klasy. Już pierwszego dnia w szkole pojawia się poważny problem i przeradza się w konflikt wśród dorosłych. Ogląda się wspaniale, w końcu w role pierwszoplanowe wcieliły się Nicole Kidman i Rene Witherspoon oraz Sheilene Woodley.

Pierwszy sezon zaczyna się od burzy, a potem napięcie wzrasta z każdym odcinkiem. Finał ciekawy. Jest otwarcie na drugi sezon, a zagra w nim sama Meryl Strep. Czekam!

– 13 powodów (Netflix)

Wszystko rozgrywa się między uczniami jednego z amerykańskich High School. Jak w każdej, przedstawianej w filmie amerykańskiej szkole, jest silny podział społeczny – są cheerleaderki i sportowcy, są szare myszki, są niezłe ziółka i szkolni dziwacy. I jak w każdej, są problemy, tyle, że w 13 powodach mające najpoważniejsze z możliwych skutki. Jedna z uczennic popełnia samobójstwo i zostawia taśmy, na których wyjaśnia wszystkie powody swojej decyzji.

Z każdym odcinkiem wchodzimy głębiej w struktury społeczne liceum, zaczynamy lepiej rozumieć pobudki bohaterów i ich wybory. Plus za stworzenie wielowymiarowych postaci, z których żadna nie jest po prostu dobra lub zła. Minus za najbardziej sztampową i nierealną postać ever, czyli Tony’ego – wszystkowiedzącego i zawsze dokonującego wyważonych wyborów przyjaciela głównego bohatera.

Serial jest dobry, ale nie najlepszy na świecie. Jest drugi sezon. Może obejrzę, ale bardziej kusi kilka innych nowości (na przykład Homeland, w którym – jak się okazało – mamy zaległości!).

Jeśli nie masz abonamentu HBO (ja nie mam) lub Netflixa, sprawdź czy seriale są w Twojej bibliotece – ja wypożyczałam Wielkie kłamstewka. 🙂

Blogowanie

Radość mnie rozpiera, bo coraz lepiej idzie mi planowanie zenkowych treści i wypełnianie tych planów. I publikowanie, publikowanie, publikowanie – nawet gdyby któryś wpis okazał się „nieperfekcyjny”, o czym pisałam w tekście 6 rzeczy, nad którymi chcę popracować.

Zenek zyskał harmonogram niemal do końca roku, a w sierpniu udało mi się opublikować 7 tekstów. Wszystko dlatego, że wypracowałam sobie własne sposoby na optymalizowanie czasu w blogowaniu. To ważne, żeby nie pracować ciężko, a mądrze.

Ruszył też zenkowy bank zdjęć – raz na jakiś czas, może raz na miesiąc lub kwartał (dalej nie jestem pewna) będzie pojawiać się porcja zdjęć ode mnie dla Ciebie, do wykorzystywania na licencji CC-NC. Wrześniowa paczka zdjęć nazywa się Koniec lata i wygląda tak: 🙂

Jak zawsze zapraszam Cię też na mój Instagram, gdzie na bieżąco pokazuję co się u mnie dzieje – co czytam, nad czym pracuję, co pojawia się na Zenku, gdzie warto wpaść (zwłaszcza na roślinne jedzenie!). 🙂

Rekomendacje Zenbloga

Kojarzysz #kiszynkebydż i #kiszynkiukamba? Jeśli nie, śmigaj na Insta Doktor Ani i oglądaj jej Instastories. Zdrowe jedzenie samo wchodzi!

Witaj Słońce i 5 lekcji do odrobienia w samotności. Obowiązkowo!

Leo Babauta z Zen Habits o tym, jak (i czy) można być uważnym przez cały czas: How to Be Mindful All the Time. A jeśli nie można (spoiler), to co z tym zrobić?

Mataja o rzeczywistości rodzica i o codziennych trudnościach, z jakimi zmaga się polska Mama: To nie jest kraj dla matek ludzi. I o tym, że czasem warto popatrzeć na świat z czyjejś, nie tylko własnej, perspektywy.

Świetny artykuł u Bereniki z Lepiej Teraz: Czy jedzenie zwierząt jest moralnie właściwe, dobre i uzasadnione? Rzeczowo i bez zbędnych emocji.

Króciutki, ale wartościowy artykuł u Kamili Frontino: Co zrobić, kiedy nie wiesz co zrobić.

Na koniec, jeszcze raz polecam blog Agnieszki i Arka, testujących wegańskie produkty – Vege Test. A to dlatego, że ostatnio na rynku pojawiło się wiele nowości: wegański hot-dog i prawie wegański falafel wrap na Stacjach Orlen i oczywiście hot-dog za 2 zł w Ikei. Nie wszyscy wiedzą, że Ikea serwuje też nowe bułki z hummusem i falafelami! Nie są to może dania wykwintne ani najzdrowsze ze wszystkich, ale cieszy mnie, że w długiej trasie będę mogła zjeść coś roślinnego lub kupić hot-doga w Ikei.

I oczywiście zapraszam na sierpniowo-wrześniowy odcinek Czego słuchać w trakcie pracy!

O tak nam się jechało do Krakowa!


Jak Tobie minął sierpień?

Co ciekawego czytałaś, oglądałaś, czego słuchałaś? A może odkryłaś jakieś świetne miejsce?
Będę wdzięczna za polecenie dobrych filmów – ostatnio u mnie wielki niedostatek. 🙂

W sierpniu na Zenblogu ukazały się:

Kim jestem?

Aneta Kicman

Fotograf, freelancerka, magister filologii polskiej, optymistka, miłośniczka roślinnego jedzenia i życia w zgodzie ze sobą.

Moja firma:

Notatki z marginesów:

Miłość jest sposobem bycia. Energią emanującą z nas, gdy uwolnimy to, co ją blokuje.

- David R. Hawkins

Linki polecające:

Czego słuchać w trakcie pracy:

Ostatnio na blogu:

Zobacz również:

Instagram