Luty w skrócie | Wreszcie nadszedł czas na zdjęcia z wakacji, a do tego piknik w śniegu i nowe sesje dla blogerów

Ha! To zdjęcie zrobiła mi moja modelka!

Luty to ponoć miesiąc, z którym nikt nie sympatyzuje – zimny, ciemny i mokry. A dla mnie to od lat – najlepszy z dwunastu – czas planów i przemyśleń, a do tego zwykle pierwszy miesiąc od dawna, w którym mogę działać na wolniejszych (tj. normalnych) obrotach – bez zarywania nocy, jedzenia przed monitorem i masaży nadgarstka po kilkunastu godzinach pracy. 😉 Potem jest jeszcze marzec i połowa kwietnia i znów wracam do intensywnej pracy (już ćwiczę kettleballami!), dlatego te dwa-trzy miesiące w roku tak bardzo doceniam.

Co się działo w lutym?

Fotografia i praca

Późną zimą i wiosną pracy przy komputerze mam znacznie mniej, za to spotkań z klientami – więcej. Nie mogę więc otulić się w kocyk, zaparzyć dzbanka zielonej herbaty i przesiedzieć deszczowych dni przy książce, ale też bardzo się cieszę, że mam okazję spotkać tyle świetnych Par, które z entuzjazmem opowiadają mi o swoich ślubnych planach. 🙂 Lubię ten czas intensywnych spotkań, bo wiem, że jestem coraz lepsza. Usłyszeć od klientów, że było to najbardziej przemyślane, zorganizowane, profesjonalne spotkanie, na jakim byli – bezcenne, a zdarza mi się to naprawdę często!

Kilka tygodni temu pisałam też o projektach pobocznych i ten wpis pojawił się nie bez przyczyny. Sama też dojrzałam do tego, by zacząć realizować długo odkładane pomysły. W lutym przygotowywałam na przykład pierwsze zdjęcia do portfolio kawiarnianych sesji dla blogerów, na które wkrótce będzie można się ze mną umawiać. 🙂 Będą wyglądać tak:

Na zdjęciach Marlena. 🙂

Kolejna rzecz nie jest już związana z firmą, ale przypadkowo udało mi się też spełnić moje marzenie o fotografii przez okno kawiarni, całującej się pary, w zamieci śnieżnej! Na zdjęciu moi bliscy przyjaciele, Sylwia i Rafał. Dzięki, że zapozowaliście! 🙂

Zawsze jest też coś do obróbki. 🙂 W tym momencie pracuję nad przesłodkimi zdjęciami małego szkraba i przygotowuję dodatkowe pakiety z reportaży ślubnych dla naszych Par 2016. Czeka na mnie też kilkadziesiąt gigabajtów zdjęć z naszych prywatnych podróży, ślubów znajomych, sesji z bliskimi – bardzo liczę na to, że znajdę na nie czas przed nowym sezonem!

To na przykład ułamek naszych zdjęć z wakacji. Naprawdę tęsknie już za letnimi śniadaniami, takimi jak na drugim zdjęciu… Wiosno, przybywaj!

Życie i relaks

Mimo wszystko luty to najbardziej wyluzowany ze wszystkich moich miesięcy od czasu wiosny 2016. 😉 Upiekliśmy z Kamilem swój pierwszy chleb, widzieliśmy kilka dobrych filmów, urządziliśmy wieczór z winem i pysznościami dla siebie i znajomych a nawet udało nam się wybrać na spacer i zimowy piknik do Kampinosu. Tam łatwiej się wyzerować.

Jedzenie z widokiem na las – czy może być coś bardziej relaksującego?

Spośród filmów, mam Wam do zarekomendowania:

  • La La Land – Tak, wiem, że wiele osób uważa La La Land za film płytki i miałki, co najwyżej lekki i beztroski, ale ja się nie zgadzam. Znalazłam w nim kilka pięknych i świetnie rozwiązanych scenariuszowo momentów, które naprawdę wprowadzają go na listę filmów, o których myśli się po wyjściu z kina. Żałuję tylko, że był musicalem. A dodam, że uwielbiam musicale.
  • Arrival – Kiedy zobaczyłam zwiastun, wiedziałam że mam ochotę obejrzeć film zrobiony przez ludzi z taką wyobraźnią – estetycznie jest piękny. Science-fiction w wymiarze minimalistycznym i konceptualnym bardzo mi odpowiada, a jeszcze bardziej, jeśli bohaterka okazuje się być lingwistką. 🙂 Mam tylko małe zastrzeżenia co do logiki rozwiązania, ale nie czepiajmy się szczegółów.
  • Stay – To jeden z takich filmów, w których widz jest nieco skołowany i nawet kiedy wydaje mu się, że zaczyna łapać, i tak pełnego olśnienia doznaje dopiero na koniec. Ewan McGregor w roli psychoterapeuty, Ryan Gosling w roli pacjenta, niecodzienna fabuła, odrobina psychodelii i naprawdę mistrzowskie zdjęcia i montaż, ściśle związane z rozwiązaniem. Obejrzyjcie ko-nie-cznie!

Niczym sowy z Twin Peaks, żaden z filmów nie jest tym, czym się być wydaje.

Pozaczynałam też trochę książek (również w wersji audio), ale na razie żadna nie ujęła mnie na tyle, żeby Wam o niej napisać. 🙂

Odkryliśmy za to kilka nowych miejsc w Warszawie. Nieustannie zachwycają mnie miejskie zaułki i bardzo lubię docierać do tych, których wcześniej nie znałam lub nie znałam dobrze. Myślę, że fajnie byłoby zrobić o nich wpis, kiedy pogoda będzie już sprzyjać spacerom nie tylko takim zdeterminowanym miłośnikom pieszych wycieczek jak my. 😉

Na wegańskiej, kulinarnej mapie stolicy pojawiło się też nowe miejsce – Wegemama, do którego zawitaliśmy przy okazji premiery pewnej książki – mają baaardzo dobre jedzenie, więc liczymy na to, że uda nam się tam zjeść również w marcu. Nieustannie polecamy też pyszne hummusy w Mezze przy ul. Różanej. Znowu nie mogliśmy się oprzeć i wpadliśmy tam na absolutnie przepyszną kolację!

Blog

Ostatnio spisując pomysły na artykuły, zauważyłam że planowane tematy wreszcie płynnie zaczynają układać się w upragnione przeze mnie cykle. 🙂 Jest tyle informacji, którymi chciałabym się z Wami podzielić, że nie sposób byłoby przekazać wszystkich w jednym wpisie, tak powstało Czego słuchać w trakcie pracy, z muzyką, podcastami, audiobookami, wywiadami idealnymi do słuchania przy codziennych obowiązkach i nowa seria: W zgodzie ze sobą.

Poza tym, na blogu zaszły kosmetyczne zmiany: do nagłówka dołączyło krótkie hasło, informujące o tematyce, w panelu bocznym pojawił się box z najczęściej czytanymi wpisami ZenBloga, a dzięki inspiracjom od Weroniki z bloga Mavelo, ikonki social media zyskały czytelniejszy i jeszcze bardziej minimalistyczny wygląd. Detale, ale ja lubię dopieszczać detale. Dajcie znać, czy jest dobrze! 🙂

Rekomendacje Zenbloga

Na koniec to, co we wszystkich miesięcznych zestawieniach lubię najbardziej – linki do wartościowych miejsc w sieci. 😀 W tym miesiącu chcę polecić Wam sześć świetnych treści:

Miłego czytania!


A jak Tobie minął luty?

Co dobrego udało Ci się zrobić, obejrzeć, przeczytać, zobaczyć? Jeśli udało Ci się w tym miesiącu stworzyć coś super, linkowanie nie tylko dozwolone, ale i mile widziane! Bez krępacji. 🙂

W lutym na Zenblogu ukazały się:

Kim jestem?

Aneta Kicman

Fotograf, freelancerka, magister filologii polskiej, optymistka, miłośniczka roślinnego jedzenia i życia w zgodzie ze sobą.

Moja firma:

Notatki z marginesów:

Miłość jest sposobem bycia. Energią emanującą z nas, gdy uwolnimy to, co ją blokuje.

- David R. Hawkins

Linki polecające:

Czego słuchać w trakcie pracy:

Ostatnio na blogu:

Zobacz również:

Instagram