Jaka jesteś i dlaczego to nieprawda?

To wierzysz, że jaki jesteś? Mądry, głupi, pracowity, leniwy, ładna, przystojny, brzydki, przeciętny, niezdecydowany, pewny swego, niezdarny, zwinny, silny, słaby, żywiołowy, spokojny, towarzyski, introwertyczny, zmienny, stały, życzliwy, wredny, a może miły, dopóki nie nadepną Ci na odcisk, szybki, wolny, sumienny, beztroski, wygadany, skryty, zimny czy troskliwy?

Zawsze jakiś…

Dawniej wydawało mi się, że wszyscy jesteśmy bardzo jacyś. I tylko bezbarwne jednostki nie potrafią sklasyfikować się przy pomocy dobitnych przymiotników (choć przecież nudny to też przymiotnik). Na własne życzenie weszłam do klatki, i to takiej, którą zbudowałam sama, choć pewnie trochę przy budowie pomagali inni.

Są klatki efektowne na zewnątrz i komfortowe w środku (za nie czynsz jest wysoki), inne są nieprzyjazne i niewygodne do zamieszkiwania (ale dostępne dla wszystkich). Jasne, jeśli już mamy żyć w klatce, lepiej wybrać wygodniejszą, ale może nie ma sensu w ogóle do nich wchodzić?

To jaki jesteś? Gdy już wybierzesz, Twoje ego będzie chciało, żebyś konsekwentnie trzymał się swojej wizji o sobie samej. Jeśli jest negatywna, wewnętrzny krytyk chętnie udowodni, że taki właśnie jesteś. Bo przecież spóźnianie się leży w Twojej naturze. Jeśli pozytywna – co krok będzie Cię sprawdzać. Bo co to znaczy, że jesteś życzliwy? Czy jeśli raz zdenerwujesz się na partnera, to znaczy że taki nie jesteś?

Jesteś zwycięzcą!

No dobra, ale co jest złego w podkreślaniu swoich atutów i dowartościowywaniu się miłymi epitetami, zwłaszcza, jeśli uważamy, że są prawdziwe? I co z całym programowaniem neurolingwistycznym i psychologią pozytywną?!

No więc bullshit, ale to moje osobiste zdanie. Być może wystarczy Ci hackowanie swojego umysłu i życie z drobnym podświadomym zgrzytem (bo w pełni siebie nie oszukasz), że to wszystko teatr, i to taki o dużym stopniu umowności. Ale wiesz, jak to jest z kłamstwem… jeśli ktoś się zorientuje, to ma na nas potężnego haka.

A musisz wiedzieć, że jest ktoś, kto wie. Wie o wszystkim od samego początku. To Twój wewnętrzny krytyk. Będzie solidnie pracował nad tym, by obalić Twoją pozytywną wizję siebie, bo wie przecież, że tak do końca nie jest prawdziwa – przed nim tego nie ukryjesz.

Twierdzisz, że jesteś zwycięzcą? Ok, ale od teraz to Ty musisz wkładać mnóstwo energii w to, by dowieźć przed samym sobą, że to jesteś Ty i to nie od czasu do czasu, ale w każdej sekundzie i w każdej sytuacji.

I ja wiem, i Ty, że wewnętrznie boisz się: że nie dasz rady, że będziesz mieć rozmemłany dzień, że zawalisz sprawę i nie zarobisz miliona przed trzydziestką, że krzykniesz na swoje dziecko lub pokłócisz się o ostatnią marchewkę w markecie i już nie będziesz taki zen.

Czy to aby nie życie bez ambicji?

Czy zerwanie z tezą, że jesteś jakiś, doprowadzi Cię do spania w kartonie pod mostem? Szczerze wątpię. Nie chodzi przecież o to, by zerwać z pozytywną wizję siebie, a utożsamić się z negatywną. W rzeczywistości, gdy myślisz o sobie źle – jestem niesumienny, niepunktualny, wybuchowy, jesteś równie daleko od prawdy, bo zakładasz, że taki właśnie JESTEŚ.

A nie urodziłeś się niesumienny, niepunktualny czy wybuchowy. To nie Twoje cechy, a co najwyżej Twoje zachowania. A zachowania nie są constans. Gdy się spóźniasz, to… się spóźniasz, a nie jesteś spóźnialski, jeśli stracisz panowanie nad emocjami w dyskusji, to nie znaczy, że taki jesteś, to znaczy, że tym razem nie udało Ci się zachować spokoju.

Jasne, na podstawie ciągu zachowań ludzie mogą przykleić Ci etykietkę. Ale nie traktuj jej jako definicji siebie i nie przyklejaj jej na własne życzenie – ani sobie, ani innym. Jeśli uwierzysz, że jesteś wybuchowy, jak chciałabyś to zmienić? Skoro wybuchowość jest Twoim jestestwem?

Tu zaczyna się flow

Nie jesteś zwycięzcą, nie jesteś też nieudacznikiem. Nie jesteś korpolaską, nocnym markiem, rannym ptaszkiem, panią domu ani przebojowym imprezowiczem, niestrudzonym podróżnikiem, perfekcjonistycznym pracoholikiem, dobrą, złą matką czy ojcem, zadbaną, niezadbaną kobietą, zawsze kompetentnym specjalistą, niekompetentnym pracownikiem.

Czujesz się uwolniony, uwolniona? To tylko koncepty. Możesz wreszcie przestać żyć w ciągłym strachu o to, że to, co myślisz o samym sobie okaże się prawdą lub fikcją.

I teraz tak naprawdę zaczynasz żyć. I robić najwspanialsze rzeczy na świecie. Tu pojawia się prawdziwa ambicja, a jednak nie – raczej zawodowe flow. Ambicja jest nastawiona na przyszłość, a Ty bez wewnętrznego krytyka jesteś w teraźniejszości.


Wiem, długo kazałam Ci czekać na następny wpis, ale jestem. 🙂

Inne wpisy, które mogą Cię zainteresować:

Kim jestem?

Aneta Kicman

Fotograf, freelancerka, magister filologii polskiej, optymistka, miłośniczka roślinnego jedzenia i życia w zgodzie ze sobą.

Moja firma:

Notatki z marginesów:

Miłość jest sposobem bycia. Energią emanującą z nas, gdy uwolnimy to, co ją blokuje.

- David R. Hawkins

Linki polecające:

Czego słuchać w trakcie pracy:

Ostatnio na blogu:

Zobacz również:

Instagram