Kiedy kilka lat temu zakładałam działalność gospodarczą, miałam pewne niejasne przeczucie, że – mimo świetnego researchu, jaki zrobiłam – na sto procent jest coś, czego nikt mi nie powiedział. Jeśli jesteś freelancerem, na pewno wiesz o czym mówię i teraz uśmiechasz się z rozrzewnieniem. 😉 Oto trzy ekstremalnie ważne rzeczy, których nauczyło mnie prowadzenie biznesu, w moim wypadku fotograficznego:
Nie wystarczy być świetnym w swojej dziedzinie
Często zakładamy działalność gospodarczą z nadzieją (graniczącą z pewnością), że od tej chwili będziemy zajmować się tylko tym, co robimy najlepiej – fotografią, projektowaniem, szyciem, pisaniem, zależnie od specjalizacji, i nasza praca sama się obroni. Najbrutalniejsza prawda to fakt, że nawet najlepszy produkt potrzebuje dobrej sprzedaży.
Wcześniej czy później obowiązków nam przybędzie, a wiedzy zabraknie. Prawdopodobnie będziemy musieli poświęcić czas na zgłębianie takich tematów jak skuteczny marketing, strony internetowe i SEO, umiejętność sprzedaży i zawierania umów, prawa autorskie, zarządzanie projektami, wystawianie rachunków lub faktur, planowanie finansów i inwestycji, oprawa produktu, przewidywania rynkowe, etc. Nie wierzę, że wszystkie te rzeczy początkujący freelancer zleci podwykonawcom, a jeśli nawet, wiedza z tych dziedzin w podstawowym zakresie i tak będzie konieczna.
W dużej mierze właśnie od tych zupełnie pobocznych czynności będzie zależał nasz sukces zawodowy. Sukces brzmi trochę górnolotnie. Od tych umiejętności będzie zależało nasze być albo nie być na rynku. Po prostu.
Nie każdy klient jest dla Ciebie
Na początkowym etapie działalności największym problemem jest pozyskanie klienta – jeszcze nikt nas nie zna, a marka nie ma udokumentowanych dowodów wiarygodności w postaci pozytywnych opinii i rekomendacji. Naturalne, że zależy nam wtedy na każdym kupującym i nie wyobrażamy sobie, by przebierać w zleceniach.
Z czasem jednak warto, naprawdę warto rozważać każdą współpracę: czy zlecenie jest dla nas wartościowe, zarówno finansowo, jak i wizerunkowo, czy chcemy, by nasza marka była kojarzona z daną usługą lub stylem, czy będziemy mogli swoją pracę wykonać porządnie i rzetelnie. Ale przede wszystkim, powinniśmy zastanawiać się, czy CHCEMY pracować z danym człowiekiem.
Sama staram się nie podejmować współpracy z klientami, z którymi od początku się nie układa: którzy wymagają elastyczności rozumianej jako totalna zmiana naszego stylu pracy, już na pierwszym spotkaniu manipulują i mataczą, wielokrotnie podważają naszą uczciwość lub są po prostu niekulturalni. Wszystkie te objawy są symptomem problemów w przyszłości. Jeszcze nigdy się nie zdarzyło, by taka prognoza się nie sprawdziła.
Jeśli masz wątpliwości, zadaj sobie najważniejsze pytanie: czy będziesz w stanie zadowolić danego klienta, a jeśli nie, jak odbije się to na wizerunku firmy, czasie poświęconym dla pozostałych klientów i, najważniejsze, na Twoim zdrowiu.
Oczywiście zdarzają się i sytuacje, w których rezygnacja wynika z zupełnie innych powodów – klienci są fajnymi ludźmi i nie ma problemów w komunikacji na żadnym poziomie, wręcz chcielibyśmy z nimi pracować! Ale oczekiwania nie zgadzają się z tym, co oferujemy jako firma, freelancer, wykonawca. Tak bywa i myślę, że to my, jako wykonawcy dzieła, powinniśmy umieć rozpoznać te sytuacje lepiej niż przyszły klient. Według mnie jedną z cech profesjonalizmu i zawodowej odpowiedzialności jest umiejętność ukierunkowania osób, które potrzebują innej usługi lub innego wykonawcy, na dalsze poszukiwania.
Czas odpoczynku jest równie ważny jak czas pracy
Freelancer zawsze ma coś do zrobienia, a nawet jeśli wszystko jest już gotowe, zawsze można coś poprawić. 😉 Żarty żartami, ale kto prowadzący działalność gospodarczą nie ma poczucia, że mógłby lepiej zadbać o marketing, kontakt z klientem, podwykonawcami lub nawet rozpocząć nowy projekt lub etap działalności. Najczęściej do tego dochodzą napięte terminy i stres.
W takiej atmosferze łatwo o stawianie sobie nierealnych celów i pracę nawet 15 godzin dziennie, zapominając o odpoczynku. A relaks dla freelancera to jest obowiązek. OBOWIĄZEK. Jeśli nie masz czasu na relaks, wpisz go do kalendarza. W przeciwnym wypadku zmierzasz prostą drogą do wypalenia zawodowego. Zdrowie, motywacja i głowa pełna świeżych pomysłów są Ci potrzebne jak komputer, telefon i księgowa. I tak samo wymagają ładowania (może z wyjątkiem księgowej).
Trzeba nauczyć się odmawiać i rezygnować. Nie zawsze masz czas na prywatne przysługi, związane z zakresem swojej działalności. Nie możesz też robić absolutnie wszystkiego dla najbardziej wymagających klientów. Nie weźmiesz każdego potencjalnego zlecenia. Ale odzyskasz zdrowie, relacje i motywację do pracy. A te trzy elementy są warte o wiele więcej.
A jakie są Twoje doświadczenia? Co dla Ciebie było jak kubeł zimnej wody? 🙂
Inne wpisy, które mogą Cię zainteresować: