Czerwiec i lipiec to nie był dla mnie czas na blogowanie. To były miesiące balansu między pracą a życiem prywatnym. Z problemami. Tego balansu uczę się przez cały czas prowadzenia firmy, ale dopiero w tym roku poczułam, że złapałam równowagę. Dziś jest dobrze.
Fotografia i praca
Ślubny sezon w pełni i kolejne setki gigabajtów zdjęć zapełniają nasze dyski twarde. Z każdego ślubu wracamy zmęczeni, ale i szczęśliwi. To szczęście ma dwa powody – jednym z nich jest wielka satysfakcja z pracy i mnóstwo dobrych emocji – to było zawsze. Nowość, to powód drugi: jeszcze do niedawna w sezonie coś dla mnie niecodziennego, wolna niedziela (lub wolny poniedziałek, jeśli w niedzielę mamy zlecenie). W tym roku każdy dzień po ślubie obowiązkowo przeznaczamy na odpoczywanie. Ale nie byle jakie. To bardziej jak świętowanie – prawdziwe celebrowanie wolnego.
Wolne niedziele to zasługa rezygnacji, o których pisałam w marcu tutaj, i zoptymalizowania oferty pod kątem czasochłonności pracy. To był bardzo ważny krok w moim biznesie i, mimo że wiązał się z wieloma wątpliwościami, dziś prawie płaczę ze szczęścia, że zdecydowałam się na te zmiany, a jedyne czego mogłabym żałować, to że zrobiłam to tak późno (#klasyk). Ale wiem i widzę, że wcześniej nie byłam gotowa na pożegnania z perfekcjonizmem. Wszystko ma swój czas.
Sezon ślubny to nie tylko fotografowanie. To też duuużo intensywnej pracy nad materiałami w postprodukcji, przygotowywanie gotowych materiałów dla klientów, kontakty z klientami, także z tymi przyszłymi.
Tak się złożyło, że czerwiec i lipiec były też czasem reorganizacji od podszewki – zmienialiśmy sprzęt foto, księgową, naprawialiśmy komputer (tj. niemal składaliśmy na nowo), biegaliśmy po urzędach. To wszystko sprawy niewidoczne dla klienta, ale bardzo zauważalne dla osób prowadzących firmę – zajmują mnóstwo czasu i bywają stresujące.
Ale po raz kolejny przekonałam się, że to, co postrzegamy jako negatywne, może okazać się prawdziwym prezentem od losu. Nigdy wcześniej nie czułam się tak spokojna jak teraz, po ostatnich zmianach. 🙂
Życie i relaks
Gdy w sferze biznesowej pojawia się stres (u mnie związany ze zmianami, o których pisałam wyżej), wiesz, że to chwilowe. Chodzi o rozwiązanie problemów (zakup nowego sprzętu, znalezienie firmy księgowej, formalności, załatwienie spraw w urzędzie, etc.) i za pół roku nawet nie będziesz o tym pamiętać. Ale jeśli dochodzi do tego stres w sferze prywatnej, zwłaszcza dotyczący zdrowia i dobra najbliższych, to… bywa ciężko.
I tak czerwiec minął nam na kursowaniu między szpitalem i ogarnianiem spraw firmowych. Dziś już wszystko jest w porządku. I wiem, że jeśli przetrwaliśmy taki trudny czas, to, kurczę, dajemy radę. Razem jesteśmy naprawdę nieźli w ogarnianiu życia.
Koniec miesiąca i lipiec były dużo łaskawsze – wybawiliśmy się za wszystkie czasy na weselu w rodzinie (Karolinka, Łukasz, jeśli to czytacie, dziękujemy!), obchodziliśmy moje i Kamila imieniny, celebrowaliśmy nasze wolne od pracy niedziele, widzieliśmy się ze znajomymi, odwiedziliśmy Wege Bazar i Wege Targ nad Wisłą, spacerowaliśmy, czytaliśmy, chillowaliśmy.
Choć odpowiedniejsze słowo to świętowanie. Od kiedy nauczyliśmy się prawdziwie świętować, życie jest sto razy lepsze. To nie jest pusty frazes.
W lipcu miałam też przyjemność poznać Klaudię, którą znacie z bloga Klaudiaka.pl. Nie obyło się bez pysznego hummusu w Mezze i kilku godzin rozmów. Klaudia, dziękuję. Przemiło było zobaczyć Cię na żywo! Z bloga Klaudii, polecam Wam Jej niedawny wpis o sensie życia.
Jeśli chodzi o kulinarne miejsca na mapie Warszawy, mamy nową ulubioną knajpkę, a w zasadzie burgerownię – jest to Chwast Food u zbiegu Waryńskiego i Placu Konstytucji. Ich buły, wypełnione mnóstwem warzyw, sosami i pysznym, wegańskim, soczystym, sowitych rozmiarów kotletem nie mają konkurencji!
No dobra, po zdjęciu widać, że spróbowaliśmy też wegańskiego sushi (Edamame!) i raczyliśmy się mrożoną kawą. Nic się nie ukryje. 😉
Poza dobrym jedzeniem do polecenia mam Wam:
- Książkę „Empatia”, Osho. Od czerwca jestem w trakcie i czytam ją wolno z wyboru. Już teraz dała mi wiele, a jeszcze jedna trzecia przede mną. Osho trzeba czytać z dystansem, ale kiedy już na ten dystans potrafimy się zdobyć, możemy zyskać bardzo dużo.
- Film „Baby driver”. Wybraliśmy się na prośbę Kamila, w jego imieniny. Szłam niechętnie, ale… bawiłam się świetnie. Nie tylko ze względu na świetny montaż i osadzenie w muzyce. To po prostu bardzo fajny film – taki, po którym wychodzisz z dobrymi emocjami. Mimo całej jego konwencjonalności.
- Radio „Rock”. To jest radio dla mnie. Deep Purple, Pink Floyd, King Crimson, Rainbow, AC/DC. Nigdy nie sądziłam, że w ciągu jednej godziny w samochodzie usłyszę tyle świetnych kawałków, w tym rzadko puszczane (nie bez powodu, w końcu pierwsza minuta nie jest wybitnie radiowa), Comfortably Numb. A tu stworzyli radio „Rock”. Tato, dziękuję, że mi poleciłeś! 103,7 MHz (Warszawa). Działa też w Poznaniu, Opolu i Krakowie. Nie musicie dziękować.
Blogowanie
Trochę wstyd się przyznać, ale na blogu przez całe dwa miesiące pojawiły się tylko trzy artykuły – to był istny post od postów. Mimo, że napisałam wiele szkiców, tak na gorąco, z dziania się życia, nie było chwili, by je zredagować, pomyśleć o zdjęciu, o publikacji.
Ale wcale mnie to nie boli. Wolę poczekać i przyjść do Was z wartościowym, dobrym tekstem. W końcu sama takie lubię, a z innych wychodzę zawiedziona.
Jakie plany na sierpień? Między innymi pisać. Bo wiele przemyśleń się zebrało, wiele nowych wrażeń i doświadczeń. W końcu chcę też opublikować artykuł o 10 książkach, które ciut ukształtowały moje poglądy na rzeczywistość. Zwlekam z tym już od pół roku, a to dlatego, że to, jakie czytamy książki wydaje mi się bardzo osobiste. Czy Wy też tak czujecie??
Zenblogowe rekomendacje
Nie było jednak tak, że na blogach byłam zupełnie nieobecna. Podczytywałam moje ulubione miejsca w sieci, a niektóre perełki dopiero odkrywałam. I mam dla Was wiele dobrego do przeczytania i zobaczenia!
- Uspakajające, czyste piękno, czyli gify w postaci zapętlonych zdjęć fal. Natura jest niesamowita…
- Bart Pogoda i inspirujące filmy rodzinne. Dowód na to, że filmowanie czy fotografowanie dla siebie, do albumu, może być kreatywne i twórcze. Zobaczcie np. Trip to Japan 2016. Jego żona, Silvia, też prowadzi bloga. Jej relacje możecie zobaczyć tutaj.
- Moją ulubioną blogerką kulturalną jest Kasia Czajka czyli Zwierz popkulturalny. W czerwcu oblikowała cudowny post-odtrutkę na smutki.
- Uwielbiam pięknie urządzone domy i mieszkania, a w dzieciństwie marzyłam, by zostać projektantem wnętrz. Kocham eklektyzm, niepowtarzalne dodatki, lustrzane płaszczyzny, marokańskie zawijasy. Ale myśląc o swoim wymarzonym miejscu do zamieszkania, bardziej od efektowności cenię łatwość sprzątania. 😉 Dlatego od razu spodobał mi się tekst Aliny o tym, jak stworzyć mieszkanie, które łatwo się sprząta. Takim jestem prozaicznym aranżerem wnętrz!
- Volantification napisał bardzo cenny tekst o tym, że to nie dramaty są w naszym życiu najgorsze, ale… momenty stagnacji. I faktycznie, lepiej popełnić kilka błędów, ale być bogatszym o te doświadczenia, niż tkwić w miejscu, bojąc się o wpadkę.
- Lubicie Wrocław? Ja uwielbiam. Za architekturę, życie nocą i mnóstwo fantastycznych wegańskich knajp. 😀 Ale do tych zalet dołącza jeszcze jedna – świetne tarasy widokowe! Tutaj znajdziecie całą ich listę.
- Matylda z Calm Station przedstawia najmniej celne cytaty motywacyjne i tłumaczy, dlaczego nie warto ich słuchać. Z większością się zgadzam, ale będę bronić Carpe diem do ostatniej kropli krwi! 😉
- Veganama o kryzysach twórczych, wartości tworzenia i znaczeniu odbiorcy – czy to co robię ma sens?
- Ostatnio odkryłam jeden z najładniejszych, polskich blogów modowo-lifestylowych. Nie jest to może moja ulubiona tematyka, ale przyciągnęły mnie cudne zdjęcia, minimalizm i wizualna forma bloga. Zobaczcie sami!
- Karina apeluje o radość. Sama prawda o tym, jak boimy się przyznać do szczęścia.
- Ostatnie odkrycie, czyli firmowy blog Coaching Serca. Magda o znaczeniu i sile akceptacji.
A jak Tobie mijały ostatnie tygodnie? 🙂
Co dobrego widziałeś, czytałeś, jadłeś, gdzie byłeś? Dzielenie się dobrymi rzeczami jest fajne! Teraz ja czekam na Twoje rekomendacje, także w postaci linku do wpisu. 🙂
Więcej czerwcowych i lipcowych zdjęć znajdziesz na moim Instagramie.
W czerwcu i lipcu na Zenblogu ukazały się: