Wszyscy życzylibyśmy sobie magii. Tej szczypty niesamowitości, uroku i przyjemności, po której dodaniu nawet szara codzienność staje się barwnym światem jak fragment z najlepszej książki. Jest tylko jedno pytanie: gdzie szukać tej rzadkiej przyprawy?
Okno bardzo dorosłego mieszkania
Girlandy światełek. Gwiazdy i Mikołaje, rozświetlające okna, strumienie lampek spływające po balkonowych poręczach… Jak co roku, na wieczornych spacerach oglądałam wszystkie te efektowne scenografie, zastanawiając się, kto mieszka po drugiej stronie. W pokoikach obok najpiękniej oświetlonych balkonów i salonowych okien, siedzą zazwyczaj miśki, lalki, figurki, a razem z nimi pewnie ich mali właściciele, dla których co roku w grudniu dzieje się cała ta magia.
Wzrusza mnie dbałość o pojawienie się światełek. Nie oszukujmy się: nie są obowiązkowym elementem Świąt, a te zawieszone na balkonach czy na drzewkach w ogródku, widoczne są głównie z ulicy. Właściciele mogą cieszyć się swoim dziełem w zasadzie tylko wtedy, gdy wracają do domu. Może więc nie warto, może to za dużo zachodu w stosunku do efektów?
Ujmują mnie te całkowicie niezoptymalizowane starania uczynienia grudniowego świata piękniejszym, dla przypadkowych przechodniów i – przede wszystkim – dla małego człowieka.
Ale pewne mieszkanie, jedno z tych lepiej i efektowniej oświetlonych, było inne. Mimo bogatej girlandy świateł na szybie, wnętrze wydawało się proste i oszczędne. Nic nie wskazywało na to, by mieszkał tam ktokolwiek poza dorosłymi.
Dostrzeganie magii to za mało
Coraz częściej mówimy o „dostrzeganiu małych rzeczy”. Czasem nawet tak rozumiemy pojęcie uważności – wyczulenie na te małe chwile, które przyprawiają nasze życie magią.
Na pewnym etapie jednak coś się zmienia. Mimo, że nadal łakniemy tej rozgrzewającej przyprawy, coraz rzadziej zdarza nam się jej smakować. Dlaczego?
Winą obarczamy nasze zdolności percepcji i patrzenia na świat oczami dziecka. Staramy się dostrzegać magię, ale co zrobić, skoro dla nas zniknęła, wyparowała? Czasem nie ma jej tak długo, że nasze kubki smakowe przyzwyczajają się do mdłego smaku szarej i zoptymalizowanej pod skuteczność rzeczywistości.
Dzieje się tak, bo dostrzeganie magii to wciąż za mało. Nie można tylko cieszyć się drobiazgami. Trzeba je aktywnie stwarzać, by zapewnić sobie życie pełne magii.
Z magii się nie wyrasta
Jeśli magia jest przyprawą, to może nie zauważyliśmy momentu, w którym sami zaczęliśmy dla siebie gotować. W dzieciństwie to rodzice dbali o „właściwy poziom magii w organizmie” – wiara w Świętego Mikołaja, bajki, słowo „spróbuj”, dbałość o odświętne ubranie i fryzurę w ważne dni, wyprawa na sanki, gdy pierwszy śnieg, obchodzenie urodzin, tworzenie atmosfery, rytuałów – to wszystko szczypta magii, której dziś tak nam brakuje w dorosłym wydaniu.
Bo z magii się nie wyrasta, ona rośnie razem z nami.
Przestajemy ją sobie stwarzać, gdy nie udajemy już, że tylko doręczamy prezent, którego nadawcą jest Mikołaj, gdy święta spędzamy w dresie, bo przecież i tak nikt nas nie widzi, gdy nie pielęgnujemy rytuałów i szkoda nam czasu i trudu na niezoptymalizowane wieszanie lampek na balustradzie balkonu.
Magia nie dotyczy tylko Świąt. Może być z nami zawsze wtedy, gdy tego chcemy. Możemy tworzyć swoje epickie życia przez 365 dni w roku, ciesząc się z małych rzeczy, ale przede wszystkim będąc ich katalizatorem. Dopiero wtedy faktycznie celebrujemy każdy moment i obecność każdej osoby.
Jak przeżyć magiczny rok?
Mamy tendencję do myślenia o życiu jak o ciągu niezależnych od nas okoliczności. Owszem, zwykle nie mamy na nie wpływu, ale to, co robimy w ich obliczu zależy tylko od nas. Podwińmy więc rękawy i aktywnie twórzmy magię w swoim życiu. Wyjmujmy najlepszą porcelanę! Na swoje własne potrzeby.
Bez szukania pretekstu do tworzenia magii w innych osobach, którym chcemy podarować piękny wieczór lub piękne życie. Twórzmy piękne życia dla siebie. One są wtedy piękne też dla innych, dla przypadkowych przechodniów, oglądających nasze balkonowe girlandy, gdy w trakcie spaceru przypadkowo zawędrują w nasze strony.
Spodziewam się, że najpiękniejsze życie ma ten, kto na starość, nawet w pustym mieszkaniu, wiesza girlandy świateł. Doprawia swoje życie magią. Choćby dla samego siebie. Bo warto.
Przyprawiasz Twoje życie magią?
Jak to robisz? Co sprawia, że jest piękne i epickie? Jakie rytuały i tradycje pielęgnujesz, żeby uczynić je wyjątkowym? <3
Daj znać! Jestem bardzo ciekawa odpowiedzi! 🙂 A tymczasem z całego serca życzę Ci pięknego, magicznego roku 2018!
Jeśli wpis Ci się podobał i uważasz go za wartościowy, proszę, daj mi znać w komentarzu. Takie słowa są dla mnie cennym sygnałem, że treści nie trafiają w próżnię, a Zenblog zmierza w dobrym kierunku. ?
Jeśli nie chcesz przegapić żadnego wpisu, nie zapomnij polubić Zenbloga na Facebooku i dodać blog do obserwowanych w serwisie Bloglovin. ?
Inne wpisy, które mogą Cię zainteresować: