Wieczór z Rodzicami K.: przy herbatce i ciachu rozmawiamy o tym, co tam u nas (pierwsze wiosenne sesje na tapecie) i temat płynnie przechodzi na zdjęcia z młodości Rodziców. Wyciągają z szuflady tzw. „jamniki” ze zdjęciami ze ślubu i opowiadają nam o specjalnej szufladzie w poprzednim mieszkaniu, do której przez lata wrzucało się zrobione przy różnych okazjach odbitki i wyciągało, by pokazać gościom lub wspólnie obejrzeć w święta.
Dzisiaj taką szufladą są dyski twarde komputerów, kilkuterabajtowe dyski zewnętrzne, pendrivy i stosy płyt. Ale zdjęcia rzadko mogą zobaczyć światło dzienne, bo kto ma czas i chęć, by przejrzeć kilkaset zdjęć z jednego wydarzenia.
Musimy mieć kilkanaście wersji tego samego tematu. Jeśli zdecydujemy się pokazać komuś nasze materiały, to po przejrzeniu pierwszych stu nie dotrzemy nawet do południa pierwszego dnia dokumentowanego na zdjęciach.
W końcu zaczynamy nerwowo przerzucać pliki, kolejne powtórki, nie posuwające akcji nawet odrobinę do przodu. A kiedy to nam ktoś proponuje zaprezentowanie zdjęć z Majorki, przypominamy sobie, że nie mamy czasu.
Niedocenianą przewagą dawnej szuflady jest jej ograniczona pojemność. Więcej miejsca z resztą nie trzeba. Trzydziestosześcioklatkowe filmy skutecznie wymusiły oszczędność w wyłapywaniu chwil i uwagę w wybieraniu najważniejszych momentów.
Kiedy już zaglądamy do takiej szuflady, znajdujemy tam zdjęcia przełomowe, prawdziwe pamiątki, fotografie, które miały znaczenie dla osób, które je w tej szufladzie umieściły.
A Ty, co znajdujesz w terabajtach zdjęć na swoim dysku?
Inne wpisy, które mogą Cię zainteresować: