Czego słuchać w trakcie pracy 01/2019 | Najlepsze albumy 2018

Cześć!

Witaj w cyklicznym, zenkowym muzycznym podsumowaniu roku! Przed Tobą najlepsze albumy 2018. 🙂

Wpisy z tej serii są baaardzo czasochłonne w przygotowaniu. Chcę dla Ciebie solidnie opisać każdy z albumów i powiedzieć o nim coś więcej niż „podoba mi się, przesłuchaj i Ty”. 😉 Zwłaszcza, że wiem, że mogę w ten sposób zachęcić Cię do okrycia muzyki, która trafi wprost do Twojego serca. 🙂

Ale z drugiej trony, to też wpisy, przy których tworzeniu sama odkrywam dla siebie niesamowite kawałki! Przeszukując listy wydanych w ubiegłym roku płyt znajduję te, które przegapiłam, przypominam sobie o tych, o których niesłusznie zapomniałam, słucham na nowo tych, które zdążyły się znudzić. No i poznaję zupełnie dla mnie nowe.

Czasem mam zagwozdkę, które z albumów lubię najbardziej, w tym roku wybrałam ich jedenaście, ale… najpiękniejsza płyta jest dla mnie jedna. To Dobrze, Że Jesteś Zbigniewa Wodeckiego, z udziałem jego przyjaciół. Piękna, wzruszająca, z genialnymi aranżacjami i poruszającymi słowami piosenek. Jeśli chcesz przesłuchać tylko jedną, włącz właśnie tę. I posłuchaj uważnie. Coś czuję, że Ci się spodoba. Daj mi potem znać, bo jestem ciekawa Twoich wrażeń.

Tymczasem zapraszam do czytania (i słuchania!).

Jeśli chcesz zajrzeć do poprzednich zestawień najlepszych płyt roku i znaleźć więcej świetnej muzyki, kliknij tutaj:

Wszystkie wpisy z kategorii Czego słuchać w trakcie pracy:

 


Najlepsze albumy 2018:

Mela Koteluk, Migawka

Lubię! Po pierwsze lubię Melę Koteluk, jej muzyczną estetykę, wrażliwość i prawdę w głosie. Po drugie – uwielbiam za teksty. Do pomyślenia i usłyszenia. Meli można słuchać i słuchać, a wciąż nie usłyszeć wszystkiego. Treść chowa się między wierszami i skrywa za dźwięcznością słów, które same w sobie są już tak dobre, że wystarczą do nazwania płyty świetną! 😛 A tu więcej i więcej warstw – słuchasz i słuchasz w zadziwieniu. 🙂

Mela Koteluk to dla mnie taki niesamowity ewenement – połączenie piękna muzyki, poetyki i wartościowego przekazu. I ta płyta jest kolejnym na to dowodem, tak pięknym, że ach, ach! Zawsze mam wrażenie, że Leśmian słuchałby właśnie Meli Koteluk!

Dawid Podsiadło, Małomiasteczkowy

Chyba mogę to powiedzieć: to moja ulubiona płyta Dawida! Małomiasteczkowy często bywa u mnie zapętlony i muszę przyznać, że to dobry test na chwytliwe piosenki – po ilu przesłuchaniach zacznę ich nienawidzić? 😉 Ale tej nienawidzić się nie da. Co więcej, z każdym Cantate Tutti kocham ją coraz bardziej! Czy jest na to jakieś lekarstwo?

Moja miłość do tej płyty jest uzasadniona – kocham za błyskotliwy, żywy i bezpretensjonalny język, humor, dystans, bijącą z nich, beznapinkową osobowość Dawida i oczywiście samą muzykę. Uwielbiam Nie Ma Fal, Co Mówimy?, Matylda i Trofea:

Jakoś dziwnie tęskno wtedy mi
Kiedy przezroczysty stawiam krok
W kraju nad Wisłą, każdy mówi mi na ty
A moje nazwisko to czytany głośno szyld

Swoją drogą, mam teorię, wyjaśniającą dlaczego wszyscy o Dawidzie mówią po imieniu. Nikt nie ma pewności, jak odmienia się jego nazwisko – Podsiadło, Podsiadły, Podsiadle, Podsiadłę, Podsiadłą, Podsiadle, Podsiadło. Sama nauczyłam się dopiero na filologii, odmieniając Jacka Podsiadłę (swoją drogą, polecam książkę Czerwona kartka dla sprężyny!). 😉

W kontekście płyty piszę o humorze (nie da się nie uśmiechnąć przy niektórych słowach!), a w zasadzie jest całkiem refleksyjna. Momentami nawet gorzka lub słodko-gorzka. Ale w idealnie przyswajalnym stopniu. Przy okazji, polecam wywiad z Dawidem Podsiadłem w MUZO.FM, dostępny tutaj. Mówi w nim, że wszystko z płyty to najprawdziwsza, przeżyta przez niego prawda, w dodatku uniwersalna, a koloryzował tylko w dwóch piosenkach – Co Mówimy? i Trofea. Ciekawe, że te dwie piosenki należą do moich ulubionych! 😉

Kortez, Mini Dom

Piękna płyta, choć jak zawsze w przypadku Korteza – smutna do bólu, taka, po której na wszelki wypadek nie chcesz wchodzić w związki. 😛 A mimo to chce się nucić, śpiewać, a przynajmniej ruszać głową i stukać niej palcami! Bardzo cenię Korteza za to, że jeśli już coś wydaje, to jest to w stu procentach dopracowane i, choć dalej w jego estetyce, to nowe, świeże i ciekawe. Dlatego właśnie można kupować je w ciemno.

Po drugie, ta płyta to baaardzo zgrabna całość. Uwielbiam, jak płyta jest opowieścią od pierwszej do ostatniej nuty. Jak pojawiają się klamry kompozycyjne, nawiązania i tak dalej. Lubię słuchać albumów w całości i taka spójna kompozycja to coś, co bardzo doceniam.

Ulubione utwory? Dla mnie to te, które znalazły się na wydanej wcześniej EP-ce (czyli takim krótkim albumie, który nie jest jeszcze pełną płytą): Dlaczego z Tobą jestem i Już nie pamiętam. Ale wszystkie zasługują na uwagę!

Młynarski-Masecki Jazz Camerata Varsoviensis, Fogg – Pieśniarz Warszawy

To płyta z przed- i powojennymi piosenkami Mieczysława Fogga, przy której co chwilę płaczę ze śmiechu! Na przykład słuchając błyskotliwych, dowcipnych tekstów z O-key, Może kiedyś, innym razem, Argentyna (z piosenki wnioskuję, że był taki trunek?), albo tekstu o Pannie Ance – gramofonomance. 🙂

Największym sentymentem darzę jednak Młodym być i więcej nic, czyli jednocześnie jeden z sztandarowych tekstów mojej babci (na równi z młodość to wszystkoależ on cię kocha! i co ty zjadłaś!). No i faktycznie – niezależnie, ile nam to powtarzano, rozumiemy te słowa dopiero wtedy, gdy sami zaczynamy doświadczać tej tęsknoty:

Pókiśmy młodzi i sercem i duszą,
Nie wiemy jak cenić ten skarb.
Dopiero gdy włosy się srebrem przyprószą,
Widzimy co skarb był ten wart.

Żałujemy tych dni, a po nocach się śni
Jedna prawda, a prawda ta brzmi:

Że srebro i złoto to nic, chodzi o to
By młodym być – i więcej nic…
Nie rozgłos ani sława, nie stroje, zabawa,
Lecz młodym być – i więcej nic…
A jeszcze do tego mieć kogoś bliskiego
I kochać go… i więcej nic!

Najbiedniejszym być, najskromniejszym być,
Ale mieć przed sobą świat!
Zakochanym być i kochanym być,
Mieć wciąż 20 lat!

Ta piosenka zawsze będzie aktualna, prawdziwa. 🙂 Koniecznie też posłuchaj bolesnej piosenki o Warszawie – Warszawo ma. Jest piękna.

Zbigniew Wodecki, Dobrze, że jesteś

Skoro jesteśmy już przy pięknych, poetyckich tekstach, trzeba, koniecznie trzeba wspomnieć o tej REWELACYJNEJ płycie. Jeśli chcesz przesłuchać tylko jedną, z tego zestawienia, proszę, wybierz właśnie Dobrze, że jesteś! To album, którego nie dane było Zbigniewowi Wodeckiemu ukończyć – serce rozdziera, gdy pomyśli się, ile planów, ekscytacji i tworzenia było jeszcze przed Panem Zbyszkiem, ile miał pięknych pomysłów, zapału do działania, motywacji do wydawania coraz ciekawszych i piękniejszych płyt.

Właśnie dlatego na płycie znalazło się tyle innych głosów. Nie wiadomo jak brzmiałaby, gdyby pieczę nad nią do końca sprawował sam autor. Jakie fragmenty zostałyby wyrzucone, jakie dodane, które teksty zmienione, jak zaaranżowane utwory… Zrobiono jednak tak wiele, by końcowy kształt albumu był najbliższy Panu Zbigniewowi. Jego głos pojawia się w utworach, nawet jeśli pełne piosenki nie zostały przez niego nagrane od A do Z. Choćby w formie wokaliz albo scatowania (nanana, lalala, etc.). Ta dbałość o to, by Pana Zbyszka na płycie było jak najwięcej, bardzo mnie wzruszyła.

Trudno mi wymienić utwory najpiękniejsze, jest ich tak wiele… Choćby głos i wrażliwość Kayah czyni każdą piosenkę z jej udziałem mistrzowską interpretacją… Chwytaj Dzień jest tak urokliwa, lekka, piękna i pełna nadziei, z kolei Na Paluszkach, tak poruszające, pełne żalu, że serce pęka przy słuchaniu raz po raz:

Czy świat umrze trochę kiedy ja umrę?
Patrzę, patrzę ubrany w lisi kołnierz idzie świat
Nigdy nie myślałam ze jestem włosem w jego futrze
Zawsze byłam tu, on tam
A jednak miło jest pomyśleć, że świat umrze trochę kiedy ja umrę.

Równie piękna jest piosenka, której zaśpiewania podjął się Andrzej Lampert – Sobą być. Niesamowite słowa, niesamowita aranżacja, niesamowity głos i ten finał…

Koniecznie posłuchaj też Nie ma jak Bacharach, utworu, zawierającego (czasem rozbrajające) komentarze Zbigniewa Wodeckiego do pracy nad utworem. Można poczuć się tak, jakby było się z Panem Zbigniewem w studio i obserwowało go przy pracy. Cudowne, wzruszające wrażenie.

Utwór zamykają – Nauczmy się żyć obok siebie, ostatni utwór nagrany i zaśpiewany przez Pana Zbigniewa, który dane nam usłyszeć, oraz Good Night Love w wykonaniu Junior Robinson. Słowa Nauczmy się żyć obok siebie są tak aktualne i ważne właśnie teraz, po ostatnim, ogromnie smutnym weekendzie:

Umiemy żyć obok zła
nie widzieć krzywd ani łez ani biedy
Tysiące spraw każdy ma
a przecież nikt czasu nie da na kredyt.

Lecz po dniu wiecznie zdyszanym
gdy zamilknie zamków szczęk
Słychać przez zbrojone ściany
jak drży nasz własny lęk.

Umiemy żyć obok zła
nauczmy się wreszcie żyć obok siebie
Kłopotów moc każdy ma
o których nikt oprócz niego nic nie wie.

Dzielmy się chlebem i troską
niech już nikt nie będzie sam
Ziemia jest globalną wioską
tym bardziej więc się uda nam.

Razem być
Ładniej żyć
Przestańmy kryć
Sympatii nić.

Dobrze, że jesteś – chce się powiedzieć do Pana Zbyszka. Bo mam wrażenie, że mimo odejścia, Pan Zbyszek jest stale obecny w naszych sercach, w naszych myślach i na strunach głosowych, kiedy nucimy Rzuć Wszystko Co Złe, Posłuchaj Mnie Spokojnie lub Lubię Wracać Tam, Gdzie Byłem. A teraz jeszcze Chwytaj Dzień.

Tom Odell, Jubilee Road

Toma Odella nikomu nie trzeba nikomu przedstawiać. Ale czy to nie będzie płyta pełna smętów? Takie niechlubne pytanie zadawałam sobie, zanim nie włączyłam. A to nie jest płyta smętów, rzewnych jęków ani pościelówek! Jest moooc! Piękna i liryczna moc, z fortepianem na pierwszym planie i cudownym głosem Toma

Słucham, wokół mnie zapalone świeczki, a na kładących się już ku podłodze gałązkach naszej choinki tylko lampki. Na stole bałagan, dopiero co zdjęte bombki mieszają się z puzzle’ami, obok kilka kubków niedopitych herbat i… jest idealnie, bo z głośników leci… to! Piękno uniwersalne. W typie klasycznego Eltona Johna, tylko z subtelniejszym głosem. Ale subtelniejszy głos to przecież nic złego. To piękna płyta!

Moją ulubioną piosenką jest: If You Wanna Love Somebody – zapala iskierki w moim sercu!

Lady Gaga, Bradley Cooper, The Star Is Born (soundtrack)

Chyba najlepszy soundtrack ostatniego roku! Chciałam wymienić moje ulubione piosenki, ale jest ich zbyt wiele, żeby miało to sens. Wymienię więc tylko te, które lubię mniej – to te momenty, kiedy śpiewa Bradley Cooper (choć naprawdę nie ma tragedii). 😉

Cóż, to ewidentnie płyta popisowa Lady Gagi. Mogła sprawdzić się w tak różnorodnym i wymagającym repertuarze (od popu, przez blues-rocka, do ballady na miarę Whitney Houston), że trudno nie być pod wrażeniem. Poza tym, to naprawdę dobre piosenki.

Father John Misty, God’s Favorite Customer

Z Joshem Tillmannem czyli Ojcem Johnem Misty’m znamy się nie od dziś! Pisałam o tym artyście w Czego słuchać w trakcie pracy | 09/2018 (o najnowszej płycie), a o jego poprzedniej płycie – Pure Comedy, w zestawieniu najlepszych albumów 2017.

I znów trafia do moich ulubionych płyt roku, tym razem z albumem God’s Favorite Customer – wyjątkowo poważnym, refleksyjnym, autotematycznym, światopoglądowym i… dla mnie zwyczajnie poruszającym. Gdy tylko słyszę początek albumu – Sun is rising…, przechodzą mnie ciarki.

Piękne teksty, piękna muzyka, piękne aranżacje. No to jest po prostu płyta, która każdym dźwiękiem i słowem zasłużyła na znalezienie się w takim zestawieniu! Mam nadzieję, że trafi i do Waszych serc. 🙂 Jako najlepszą reklamę, zacytuję ten sam fragment, który przytaczałam wtedy, gdy po raz pierwszy zachęcałam do przesłuchania tej płyty:

People, we’re only people
And there’s not much anyone can do – really do – about that
But it hasn’t stopped us yet
People, we know so little about ourselves
But just enough to wanna be nearly anybody else
Now how does that add up?

Oh friends, all my friends
Oh I hope you’re somewhere smiling
Just know I think about you
More kindly than you and I have ever been
And I’ll see you the next time ‘round the bend.
(…)

I think the end of it all
May look like a lot like the beginning
We’re passed around from hand to hand
Screaming for no particular reason
The company gets pretty thin
So we start to shed all our distinctions
So, why not me? Why not you?
Why not now?

– We’re Only People

GoGo Penguin, A Humdrum Star

GoGo Penguin również pojawiali się już na Zenblogu. Ich wcześniejsza płyta – Man Made Object, trafiła do zestawienia najlepszych płyt 2016, a najnowsza – A Humdrum Star chwyciła mnie za serce, przypominając ukochane trio: fortepian, kontrabas, perkusja, w wykonaniu Fresco – Danielson – Możdżer. Ale to tylko pierwsze skojarzenie, A Humdrum Star to piękna i niepowtarzalna całość, a najpiękniejszy z tej galaktyki jest utwór Window.

Greta Van Fleet, Anthem Of The Peaceful Army

Ooooch, jak ja byłam zachwycona ich poprzednią płytą – From The Fires polecałam zasłużenie w zestawieniu najciekawszych płyt 2017! Greta Van Fleet to dla mnie jedna z najlepszych, grających teraz rockowo-alternatywnych zespołów! Nie da się uniknąć porównania z Zeppelinami. Gdy usłyszałam o nowej płycie, z drżeniem ręki weszłam na Spotify, by kliknąć „Play”. W końcu tak często się zdarza, że pojawia się wschodząca gwiazda, której świetność gaśnie już po jednej płycie (a czasem jedną piosence).

Ale powiem Wam, że Greta Van Fleet daje radę! Chłopaki grają świetnie, dalej w klimacie dawnego progressive-rocka z lat 70., a jednocześnie nie odtwórczo. Osobiście wolałam ich płytę numer jeden, ale tej też słucha się rewelacyjnie! Obowiązkowo do przesłuchania dla każdego fana The Doors lub Led Zeppelin!

Albo Inaczej 2

Na koniec płyta, której absolutnie nie potrafię pominąć, choć trudno mi o niej pisać, bo nie znam oryginałów, a płyta składa się z coverów. Są to nowe aranżacje polskich, hip-hopowych kawałków, zagranych jak najlepsza alternatywa, czasem z odrobiną jazzu. Wersje Justyny Święs (z The Dumplings), Igo, Zalewskiego, Darii Zawiłow, Piotra Zoli brzmią wyjątkowo, jeśli nie wybitnie.

Chwila w wykonaniu Zalewskiego przywodzi mi na myśl Planet Caravan (czy ktoś pamięta jeszcze taki zespół – Pantera??), Czerwona sukienka Justyny Święs jest chyba moim ulubionym kawałkiem z płyty, Gdyby miało nie być jutra w wykonaniu Mrozu totalnie mnie elektryzuje… Na tej płycie nie ma nudnych kawałków. Trzeba przesłuchać!

Ciekawostki, niespodzianki, warte usłyszenia:

Sting & Shaggy, 44/876

Wyobraź sobie moje zaskoczenie, gdy na liście dedykowanych przez Spotify dla mnie utworów znalazł się Shaggy! No dobra, Shaggy jest spoko, choć z wielką namiętnością go nie słucham – myślę sobie. Aż tu nagle… zaraz! To przecież głos Stinga!

Ta płyta to mieszanka wybuchowa. 😉 Za głosem Stinga pójdę wszędzie, a to niestety skazuje mnie czasem na usłyszenie rzeczy, których nie da się odusłyszeć. Było tak w przypadku albumu „The Last Ship” i bałam się, że będzie tak w przypadku miksu Sting & Shaggy. Ale naprawdę polubiłam tę płytę!

Grzegorz Turnau, Bedford School

Nie jestem wielką fanką Turnaua, choć cenię jego dorobek. Do płyty podeszłam więc bez dużego zaciekawienia – spodziewałam się poezji śpiewanej w typowym dla niego stylu. A tu wielkie zaskoczenie! Po pierwsze Turnau po angielsku brzmi zupełnie inaczej, po drugie – to płyta zupełnie inna od jego wcześniejszych również pod względem muzycznym, bo pełna… coverów. Z jednej strony dobrze posłuchać Turnaua w innym, bardziej Eltono-Johnowskim i Billy-Joelowskim repertuarze. Z drugiej, jest z niego niezły spryciarz – nagrać nową płytę, na której tylko jeden utwór (pierwszy) jest utworem autorskim. 😉

Są na niej interpretacje takich klasyków jak Imagine Johna Lennona, Sorry Seems The Hardest Word Eltona Johna albo Miami 2017 Billy Joela. I mi się te interpretacje w większości całkiem podobają! Cieszyłabym się, gdyby kolejne płyty Turnaua zmierzały w stronę takiego repertuaru, tyle że stworzonego przez niego.

Ian Gillan, Ian Gillan & The Javelins

Czego można było spodziewać się po Ianie Gillanie, legendarnym hardrockowym wokaliście Deep Purple (a przez moment Black Sabbath), o nieprawdopodobnym, rozdzierającym głosie? Na pewno nie nagrania płyty, pełnej coverów słodkich, rock’n’rollowych piosenek z lat 50.! Ostrzegam, usłyszenie Do You Love Me, czyli hitu z Dirty Dancing, w wykonaniu Gillana może być szokiem. 😀

Warto przesłuchać nie dlatego, że jest to świetna płyta (bo niestety nie jest 😉 ). Warto, bo to Ian Gillan. Który gra rock’n’rolla. 😉

The Dumplings, Raj

To płyta o niesamowitym klimacie i, jak zawsze w przypadku The Dumplings, świetnych tekstach. Chociaż na pewno nie spodoba się każdemu. Słuchając czułam się, jakbym przeniosła się do lat 80. i znalazła się w otępiającej atmosferze ciemnego, zadymionego klubu, w którym czas zwalnia. Ogromnie sobie cenię artystów, którzy potrafią przenieść mnie w jakiś totalnie odjechany klimat ot, tak, z fotela.

Florence and The Machine, High As Hope

To już czwarty album Florence and The Machine (tj. czwarty studyjny). Uwielbiam Florence, jej charakterystyczny głos, styl, rozpoznawalne od razu aranżacje. Ale z drugiej strony wiem, że będą wyrazistym, trudno nie wpaść w szufladkę własnej osobowości i specyficzności i nie pozostać w niej, zamiast się zmieniać i rozwijać. I dlatego po raz pierwszy High As Hope włączałam z niepokojem: czy będzie to samo, co już było, czy będzie krok do przodu?

I jest tak… pół na pół. Ten album nie jest dla mnie odkryciem na miarę poprzednich. Ale jednocześnie jest (właśnie) bardzo „florensowski” i zgodnie z hasłem z rejsu, że najbardziej lubię te piosenki, które już słyszałem, tak dobrze się go słucha. 😉

Christina Aguilera, Liberations

Nigdy nie byłam fanką Christiny. Nie dlatego, że nie podoba mi się jej głos, ale raczej przez to, że jej muzyczny gust zawsze był daleko od mojego. Ale muszę przyznać, że tą płytą zdobyła moje zainteresowanie i będę śledzić dalsze jej losy. Przede wszystkim, to płyta o wiele bardziej rockowa niż wszystko, co Christina nagrywała wcześniej, razem wzięte. I jej mocny, silny głos wreszcie ma sens!

Po drugie, ten album to napięcie: od pierwszych dźwięków łapie Cię jak na magnes. I słuchasz, słuchasz… co będzie dalej? A dalej, a dalej?! Świetne Maria, świetne Fall In Line (w duecie z Demi Lovato) tylko robią apetyt na więcej. Mimo, że płytę zamykają całkiem mocne piosenki – Masochist (nie wierzę, że to piszę, ale chyba nutki podpowiadał jej Phil Collins! 😀 ) i naprawdę ładna ballada Unless It’s With You, liczę, że to więcej pojawi się na kolejnej płycie! I czekam! <3

Tęskno, Mi

Pierwszy raz usłyszałam o tym zespole, robiąc przegląd albumów z ostatniego roku do tego zestawienia. I jakie zaskoczenie! Na pierwszym planie wyjątkowo piękny głos, w tle piękna, klasyczna instrumentacja z fortepianem i smyczkami.

Mimo, że pierwsze utwory z płyty nie przypadły mi do gustu, czasem za dużo na płycie dramatyzmu i pompy, jestem całkowicie zauroczona drugą jej częścią. Choćby przedostatnim utworem Mięsień.

Rozczarowania:

Alt-J, Reduxer

Już cieszyłam się na nową płytę jednego z najciekawszych (według mnie) zespołów ostatnich lat, a tu zaskoczyła mnie klubowa przeróbka wcześniejszych utworów. I to słaba przeróbka. Czemu w tym roku tylu artystów zamiast nowej płyty nagrało po prostu covery?! To bardzo rozczarowujące.

Riverside, Wasteland

Po świetnej, intrygującej płycie z 2017 roku (Eye Of The Soundscape) i utworze Where The Rivers Flow pokochałam ten zespół i z utęsknieniem czekałam na nowy album. Niestety, poza jednym czy dwoma utworami, moje oczekiwania zupełnie rozminęły się z efektem pracy zespołu! Wyszła mieszanka ciężkiego, metalowego brzmienia i smętnych ballad, śpiewanych zmęczonym i delikatnym głosem. Nie kupuję.

Lykke Li, So Sad So Sexy

Kocham dawną, delikatną Lykke. Niestety tą płytą oddala się od dawnej ulotności i niewinności, a zbliża do klubowych, modnych brzmień, których ja zupełnie nie czuję. Które przywodzą na myśl popularną imprezę, a nie unikalność, osobowość, charakter, niepowtarzalny głos. Nie da się już po fragmencie piosenki powiedzieć z całą pewnością: to Lykke! Przypomnę tu jej dawną, piękną płytę: I Never Learn.

Kasia Nosowska, Ja Pas

Niestety ta płyta zupełnie do mnie nie przemawia i ciężko mi uwierzyć, że ta płyta podoba się samej Kasi. Odczytuję ją muzyczny eksperyment, bo tak szczerze, Kasia nagrała tyle świetnych rzeczy, że jej wolno! 🙂


Hej! Mam nadzieję, że wybrałaś coś dla siebie!

Daj znać, czy któraś z płyt zostanie z Tobą na dłużej i koniecznie dodaj, w czym Ty zasłuchiwałaś się w 2018! Nawet jeśli nie były to albumy z ostatniego roku, jestem baaaardzo ciekawa Twoich muzycznych poleceń. 😀

Aha, jeśli artykuł Ci się podobał, możesz polubić fanpage Zenbloga i śledzić blog w serwisie Bloglovin’ i na Instagramie. Na Instastories wpadam całkiem często! 😉 Będzie mi bardzo miło, jeśli dołączysz do grona obserwujących lub podzielisz się tym wpisem z innymi. 🙂

Inne wpisy, które mogą Cię zainteresować:

Kim jestem?

Aneta Kicman

Fotograf, freelancerka, magister filologii polskiej, optymistka, miłośniczka roślinnego jedzenia i życia w zgodzie ze sobą.

Moja firma:

Notatki z marginesów:

Miłość jest sposobem bycia. Energią emanującą z nas, gdy uwolnimy to, co ją blokuje.

- David R. Hawkins

Linki polecające:

Czego słuchać w trakcie pracy:

Ostatnio na blogu:

Zobacz również:

Instagram