Życie w zgodzie ze sobą – co to znaczy?

Pisałam o biznesowych radach od Richarda Bransona (obiecałam wszak dużą dawkę inspiracji biznesowych na podstawie Kroków w nieznane), ale moje myśli samowolnie podążyły w innym kierunku. Będzie więc o czymś o wiele ważniejszym niż wszystkie biznesowe rady tego świata, z czym Branson zapewne by się zgodził: o życiu (ale i tworzeniu biznesu) w zgodzie ze sobą. Temat rzeka, uznajmy więc, że dzisiejszy wpis to zaledwie pierwsza część nieskończonych rozważań na ten temat. 😉 Bransona przekładam na następny wpis!

O napisaniu tego artykułu myślałam od czasu, kiedy Joanna z bloga Cosmic Flower zadała mi pytanie: od czego, moim zdaniem, nie należy robić sobie wakacji? Właśnie od życia w zgodzie ze sobą, dla naszego własnego dobra!

Ile razy wysłałam własne „ja” na urlop, na przykład przyjmując zlecenie, którego nie czułam lub postępując wbrew wartościom lub intuicji, tyle razy uczyłam się, że decyzje podjęte tą drogą to decyzje ze szkodą dla mnie.

Co dziś dla mnie oznacza
życie w zgodzie ze sobą?

Działanie w zgodzie ze sobą to dla mnie fundament szczęśliwego życia, w którym czuję się na właściwym miejscu. Może się wydawać, że synonimem jest „życie na własnych warunkach”, ale ja myślę, że chodzi tu bardziej o życie na warunkach, jakie daje nam los, w taki sposób, by nie żałować żadnej ze swoich decyzji.

1. Znajomość siebie

Trudno byłoby żyć w zgodzie ze sobą, nie znając swoich wartości, priorytetów, umiejętności, słabości, supermocy, celów, przekonań. Najlepszą metodą poznania, poza wsłuchiwaniem się w swoje myśli (myśli nie są co prawda obiektywne, ale wiele mówią o myślącym!), jest tych myśli zapisywanie, o czym pisałam w postach o strumieniu świadomości – tutaj i tutaj oraz w poście noworocznym – w nim m.in. o technice polegającej na regularnym zadawaniu sobie tych samych pytań.

Alternatywną metodą jest też tworzenie list (spisów) różnych rzeczy – tego co lubisz, czego nie lubisz, jakie rzeczy cenisz w innych, jakie lubisz w sobie, jakie nadają się do poprawki, jakie masz wartości i priorytety – warto się trochę pozastanawiać. Zwłaszcza to ostatnie pytanie bardzo wiele uzmysławia i daje świetne narzędzie do podejmowania decyzji. Jeśli priorytety mamy jasne, większość trudnych decyzji podejmiemy bez mrugnięcia okiem.

Życie w zgodzie ze sobą to nie jest wygodne życie konformisty. Wręcz odwrotnie – to życie zgodnie ze świadomymi wyborami, opartymi na wartościach. Ma swoją cenę, z kolei świadomość życia zgodnie z własnym systemem wartości jest bezcenna. Nie można żałować niczego, żyjąc w zgodzie ze sobą.

2. Stuprocentowa akceptacja

W niektórych rzeczach jesteśmy świetni, inne wychodzą nam gorzej. W jednej sferze mamy duże doświadczenie, w innej zaledwie przeciętne lub nie mamy żadnego. I to jest całkowicie ok. Dawno wyleczyłam się z ambicji ukrywania swoich (rzekomych) braków – kosztuje to mnóstwo bezsensownie wykorzystanej energii. Jeśli nie wiem, mówię „nie wiem”. Jeśli zawodowo nigdy nie realizowałam podobnego zlecenia, mówię o tym. Uważam, że nie muszę mieć kompetencji w każdej dziedzinie.

Akceptacja siebie to dla mnie też szacunek dla swoich indywidualnych cech charakteru i wyglądu, wartości i przekonań i dla swojego czasu. Nikt z nas nie ma go nieskończenie dużo, dlatego uważam, że nie powinniśmy przeznaczać go na działalności, których „nie czujemy” lub które powodują w nas wewnętrzne zgrzyty. Ostatnio wspaniale pisała o tym Ania Ulanicka w artykule o rezygnacji z pracy na etacie, na rzecz tworzenia własnego biznesu – zajrzyjcie koniecznie.

3. Stoicyzm, czyli czy mam na to wpływ? Czy to mnie dotyczy?

Wszyscy wiemy, że są rzeczy, na które nie mamy wpływu, a jednak tak często stresujemy się tym, co od nas niezależne. Narzekanie szkodzi tylko narzekającym. Nie pozwala spokojnie myśleć, działać, negatywne emocje i stres skutecznie nas blokują, tracimy mnóstwo czasu i energii, które moglibyśmy poświęcić na tworzenie czegoś pięknego, przydatnego, wartościowego. Kiedy tworzymy, mamy najlepszy kontakt z samym sobą, kiedy narzekamy, jesteśmy gdzieś w przeszłości, nie ma nas tu, w chwili obecnej, jesteśmy nieprzytomni niczym zombie.

Łatwo powiedzieć, jeśli wiedziemy bezstresowe życie, prawda? Ja też kiedyś tak myślałam. Dziś uważam, że stopień moich stresów zależy ode mnie. Od dawna nie oglądam wiadomości, dowodzenie swoich racji w Internetach nie przynosi mi satysfakcji, nie czuję potrzeby wyjaśniać świata każdemu człowiekowi, który moim zdaniem się myli – nie jest to moją kompetencją i moim zadaniem.

Nie czytam blogów „opiniotwórczych”, których opiniotwórczość sprowadza się do dzielenia czytelników na dwa zwalczające się obozy i wywoływaniu burzy negatywnych emocji w komentarzach (właśnie takie działania zaleca się dla osiągnięcia większego zaangażowania czytelników i polepszenia statystyk), nie podchwytuję też rozmów z ludźmi, którzy wiecznie głaszczą swoje ego krytykując innych.

Ok, ale co jeśli nie zgadzamy się z rozmówcą? Jeśli pojawiają się nieprawdziwe sądy, jeśli wiemy, że rzeczywistość jest inna od tej, o której opowiada nasz rozmówca? Czy nie na tym polega życie w zgodzie ze sobą, by nie chować w takich momentach głowy w piasek i za każdym razem reagować?

Naturalnie możesz tłumaczyć rzeczywistość każdemu, kto się myli, ale po pierwsze nie sądzę by taki rozmówca był gotowy zmienić zdanie (co wtedy stałoby się z jego ego?), po drugie czy rzeczywiście zdanie tej osoby ma jakiekolwiek znaczenie? Czy w jakikolwiek sposób może wpłynąć na rzeczywistość? Najczęściej nie. Wszyscy narzekacze są tym samym, co padający deszcz. Lepiej zaopatrzyć się po prostu w dobry parasol.

Do nas nie należy też spełnianie oczekiwań osób, które mają własny pomysł na nasze życie, wiedzą lepiej jak powinniśmy ubrać się na daną pogodę, o której godzinie chodzić spać, jak wybrać partnera i jak wychowywać dzieci. Każdy sam odpowiada za poziom swojej satysfakcji z życia. Nie dajmy się zmanipulować i wziąć na siebie odpowiedzialności za czyjeś spełnienie.

4. Życie zawodowe w zgodzie ze sobą

W temacie życia zgodnie ze sobą, nie wyobrażam sobie wzięcia w nawias działalności zawodowej i przymknięcia oczu na 8-14 godzin mojego dnia. Nie realizuję każdego, zaproponowanego mi zlecenia, i nie jest to kwestią pieniędzy. Te same wartości, które towarzyszą mi w życiu prywatnym, towarzyszą mi w pracy i prowadzeniu biznesu.

Pewnych działań nie podejmuję, bo nie są zgodne z moimi wartościami. Nie przyjmę współpracy jako copywriter w dziedzinie pisania artykułów promujących leki lub suplementy, nie zrobię zdjęć dla producentów mięs, nie będę realizować próśb klientów o wykonanie plagiatu zdjęcia, którego autorem jest inny fotograf. Nie współpracuję (np. w ramach wzajemnych poleceń) z usługodawcami, z którymi sama nie chciałabym mieć do czynienia. To dla mnie podstawy etyki zawodowej.

Ważne są też priorytety. Rezygnuję ze zlecenia, jeśli jest coś ważniejszego od gratyfikacji finansowej, np. towarzyszenie w ważnych chwilach bliskim mi osobom lub po prostu… spokój wewnętrzny. Są ludzie, z którymi po prostu nie chcę pracować.

Odmawiam przyjęcia zlecenia, jeśli z jakiegoś powodu nie mogę spełnić oczekiwań klienta – tak bywa. Żeby spełniać oczekiwania każdego, trzeba byłoby fotografować w każdym stylu i na każdy możliwy sposób. Ja mogę robić to w jeden, ten zgodny z moimi umiejętnościami i estetyką.

Na koniec rzecz pozornie bardzo błaha – zlecenia, które nie dają radości i nie przynoszą satysfakcji z pracy. Z jednej strony myślimy o nich, jako o dodatkowym zastrzyku finansowym, z drugiej, trzeba uważać by nie zacząć realizować tylko ich (np. przez polecenia klientów) – wtedy bardzo łatwo o wypalenie zawodowe. Niby wszyscy to wiemy, ale nie zawsze mamy przekonanie, że możemy kształtować te proporcje.

Te wszystkie decyzje (czy pracować z klientem roszczeniowym, czy brać zlecenia, których „nie czujemy” lub które nie pokrywają się z naszą ścieżką, którą chcemy iść, czy oferować swoje usługi jeśli nie jesteśmy pewni czy trafiamy w oczekiwania klienta, etc.), jeśli nie znamy swoich priorytetów czy życiowych wartości, są po prostu trudne. A to zaledwie wierzchołek góry lodowej, jeśli chodzi o pracę zawodową. Chcecie oddzielny wpis tylko o drodze zawodowej w zgodzie ze sobą?

5. Uważność, czyli działanie bez autopilota

Jeśli naprawdę chcemy żyć w pełni i w zgodzie ze sobą, wyłączajmy autopilota. Mowa o wszystkich momentach, w których działamy automatycznie lub jesteśmy reaktywni. Warto nauczyć się robić pauzy, zauważać i doświadczać. Niekoniecznie tylko dlatego, żeby być w „tu i teraz” i jako superoświeceni przeżywać życie.

Główny problem w działaniu na autopilocie polega na tym, że przestajemy zastanawiać się po co weszliśmy w daną czynność. To ten stan, kiedy idziesz po coś do kuchni, a kiedy już tam jesteś, nie pamiętasz co chciałeś zrobić. To także ten moment, kiedy palisz, nie myśląc o tym, że właśnie wdychasz solidną dawkę trujących substancji, bo myślami jesteś gdzie indziej. Albo ten, gdy biorąc prysznic myślisz o niemiłej pani w sklepie i nakręcasz w sobie negatywne emocje. Albo kiedy bezmyślnie scrollujesz Facebooka lub sprawdzasz pocztę, mimo, że robiłeś to sekundę wcześniej.

Teoretycznie to żaden problem, jednak rzadko zdarza nam się nie zauważyć, że ćwiczymy, jemy coś zdrowego albo robimy coś równie wartościowego. Autopilot włącza się przeważnie przy tym, na co nie chcemy zwracać uwagi.

Uważność ma też znaczenie w realizowaniu dalekobieżnych celów. Może się zdarzyć, że ambitnie będziemy dążyć do realizowania kolejnych punktów z naszej The Bucket List, tylko że w międzyczasie nasze cele się zmienią, przeniosą w inne sfery. Na autopilocie nie masz szans zorientować się, że jesteś na najlepszej drodze do zrealizowania swojego nieaktualnego marzenia o sobie samym. Kiepsko byłoby zauważyć to pod koniec życia.

Podsumowując…

Jak widzisz, życie zgodnie z moimi wartościami jest dla mnie bardzo ważne. Nie do końca rozumiem osoby, które w pracy i w życiu prywatnym, kierują się innym kodeksem moralnym, a niektórzy przyznają to otwarcie („Och, nie bierz tego do siebie… to tylko biznes, prywatnie jestem innym człowiekiem”, tak jakby w biznesie obowiązywały inne standardy etyczne). Znajomość i akceptacja siebie, wzięcie na bary okoliczności, w jakich przyszło nam działać, trzymanie się swoich zasad i w życiu prywatnym i zawodowym oraz uważność – to dla mnie składniki świadomego życia w zgodzie z własnym „ja”, o których, jeśli tylko macie ochotę, będę pisać więcej. 🙂


Czy masz poczucie, że żyjesz w zgodzie ze sobą?

Daj znać, w jakich sferach jest to dla Ciebie najtrudniejsze. Może udało Ci się wypracować konkretne narzędzia, które w tym pomagają lub coś skutecznie Ci w tym przeszkadza? Jestem bardzo ciekawa Waszych odczuć w tym temacie! 🙂

Jeśli artykuł wydał Ci się wartościowy, możesz polubić Zenblog na Facebooku i dodać blog do obserwowanych w serwisie Bloglovin’, by nie przegapić kolejnych wpisów.


Inne wpisy, które mogą Cię zainteresować:

Kim jestem?

Aneta Kicman

Fotograf, freelancerka, magister filologii polskiej, optymistka, miłośniczka roślinnego jedzenia i życia w zgodzie ze sobą.

Moja firma:

Notatki z marginesów:

Miłość jest sposobem bycia. Energią emanującą z nas, gdy uwolnimy to, co ją blokuje.

- David R. Hawkins

Linki polecające:

Czego słuchać w trakcie pracy:

Ostatnio na blogu:

Zobacz również:

Instagram